Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:0. Lechici zwyciężyli!

Lechici w pięknym stylu pokonali Śląsk Wrocław na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Dobry trzymający w napięciu mecz: drugiego gola dla Kolejorza Artiom Rudniew strzelił dosłownie w ostatniej chwili…

Zaczęło się nie najlepiej – pierwszych piętnaście minut spotkania dobitnie świadczyło o tym, że niemoc piłkarska Lecha trwa nadal. Niecelne podania, mało zdecydowane akcje i piłki szybujące wysoko nad poprzeczką – zapowiadało się, że nie będzie czego oglądać, chyba że gole wrocławian, którzy zdecydowanie oblegali bramkę Buricia. Jednak bramkarz Kolejorza dwoił się i troił skutecznie broniąc bramki przed atakami przeciwnika.

Lechici stopniowo nabierali werwy i zaczynali zagrażać bramce przeciwnika, choć na razie bezskutecznie. W 28 minucie Ubiparip próbował pokonać Kelemena strzałem z dystansu – niestety, niecelnym. W 31 minucie Krivets, który przejął piłkę przed polem karnym, próbował podać do Ślusarskiego. To mogła byc ładna i skuteczna akcja – gdyby Kriwets trafił. Chwilę później główkuje Arboleda – ale też niecelnie. Konćówka pierwszej połowy to gra w osłabieniu – w 41 minucie Injac został faulowany przez Elsnera, któremu sędzia pokazał za to żółtą kartkę. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że Injac nie wrócił już na boisko do końca połowy.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Gra była ładna, dynamiczna, ale niedokładna. W drugiej na boisko za Krivetsa wszedł Rudniew, a lechici pokazali pazur i przystąpili do walki. W 50 minucie meczu padła pierwsza bramka dla lecha – samobójczego gola strzelił Piotr Celeban, obrońca Śląska. Gol dodał skrzydeł lechitom. Coraz częściej atakowali bramkę Kelermana, któremu coraz trudniej było obronić się przed atakami zdeterminowanych poznaniaków. Szybki Rudniew wyraźnie przewyższał poziomem swoich przeciwników, co stawało się z każdą minutą coraz bardziej wyraźne. W 73 minucie poważnie zagroził bramce Śląska – wprawdzie gola nie było, ale wywalczył rożny.

Im bliżej końca meczu, tym bardziej gościom puszczały nerwy. W 78 minucie doszlo do przepychanki między zawodnikami po faulu Sochy. Ślązacy coraz bardziej zdesperowani atakowali bramkę Buricia raz za razem – w 90 minucie Diaz o mało nie wyrównał wyniku, ale na szczęście trafił jedynie w słupek. 

Kibicom Kolejorza zaparło dech w piersiach ponownie po minucie, gdy Lech przeprowadził kontrę – i mimo że do bramki przeciwnika były zaledwie trzy metry – gola nie było. Ale minęła kolejna minuta i sędzia zarządził karny za zagranie ręką – strzelcem był Rudniew, który bezbłędnie tym razem trafił do bramki dosłownie w ostatniej minucie meczu. Chwilę po tym sędzia odgwizdał koniec meczu.

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:0
Buric, Arboleda, Krivets, Drewniak, Ślusarski, Wołąkiewicz (kpt.), Injac, Kikut, Tonev, Ubiparip, Kamiński
rezerwa: Kotorowski, Djurdiević, Murawski, Wolski, Drygas, Rudniev, Możdżeń

Kelemen, Celeban, Kaźmierczak, Pawelec, Socha, Dudek, Elsner, Madej, Sobota, Mila (kpt.), Diaz
rezerwa: Gikiewicz R., Gikiewicz Ł., Cetnarski, Maraz, Stevanović, Voskamp, Sztylka