Prezydencki (nie)schron udostępniony zwiedzającym

Chociaż schron przeznaczony dla władz Poznania już od dawna nie jest obiektem tajnym, to jednak dopiero teraz mogli go zwiedzić poznaniacy. Dowiedzieli się m.in., że był on… zbyt kruchy.

Okazała willa przy ul. Słupskiej 62 w Poznaniu wygląda, jakby nikt w niej nie mieszkał. Chociaż okna są zupełnie nowe, to jednak nie wiszą w nich żadne zasłony czy rolety – bez problemu można więc dostrzec, że wnętrze jest niemal zupełnie puste. Lecz to nie dom jest najważniejszy pod tym adresem.

Pod budynkiem bowiem znajduje się miejsce, gdzie w razie wybuchu wojny miały się schronić władze Poznania. Kilkanaście ciasnych pokoi połączonych wąskim korytarzem miało pomieścić wszystkie wydziały Urzędu Miasta Poznania. W pomieszczeniach tych przygotowano stoły, mapy, telefony i infrastrukturę, która w zamierzeniu miała ochronić przebywających w nim ludzi przed skutkami wybuchu bomby jądrowej.

Jednak obecnie specjaliści twierdzą, że bunkier nie ochroniłby władz Poznania.
– Ten schron jest zbyt płytko położony, żeby przetrwać. Ściany też nie są zbyt grube. No ale tak sobie wyobrażano schron w czasach, gdy go budowano – tłumaczy Lech Dymarski, dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Walk Niepodległościowych.

Rzeczywiście, ściany nie imponują grubością. Podobnie rzecz ma się z głębokością – do schronu prowadzi jedynie kilkanaście stopni w dół. Nawet niektóre schrony w centrum Poznania są położone głębiej. Dyrektor zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię – połączenia telefoniczne, dzięki którym władze miały zarządzać miastem.
– Te połączenia są po drucie, więc jakby w miasto walnęła atomówka, to i tak by nie przetrwały – wyjaśnia obrazowo Dymarski.

Mimo to 13 grudnia schron przeżywał prawdziwe oblężenie. Wówczas bowiem po raz pierwszy w historii do bunkra mógł wejść każdy chętny. Dlaczego akurat tę datę wybrano na otwarcie schronu?
– Jakąś datę trzeba było wybrać – szczerze wyznaje dyrektor Dymarski. – Schron nie ma nic wspólnego ze stanem wojennym. Został zbudowany w latach 50. XX wieku. W tej chwili zakończyliśmy już jego restaurację. Wszystko tutaj jest oryginalne.

Na zwiedzanie tajnych do niedawna pomieszczeń wybrało się tylu poznaniaków, że w pewnym momencie do kasy ustawiła się mała kolejka. Jednym ze zwiedzających był Adam Białas – poznaniak, którego interesował każdy zakątek podziemnej budowli.
– Ten schron jest skromnie wyposażony porównując np. do obiektów, które znajdują się w Niemczech. No, ale nasze możliwości były odpowiednio mniejsze – ocenia Białas. – Mam nadzieję, że dzisiejsze władze są również przygotowane na różne kryzysowe sytuacje.

Niestety, musimy zmartwić wsystkich tych, którzy liczyli na kolejną stałą atrakcję Poznania – schron będzie czynny tylko w wyjątkowych okolicznościach. Następna okazja, żeby go zwiedzić będzie jeszcze w tym roku. 21 grudnia odbędzie się zwiedzanie pod hasłem “Przeżyj koniec świata w schronie”.