Kłopotliwe śmietniki na osiedlu Dębina

Dębina to jedno z tych poznańskich osiedli, które może się pochwalić kilkunastoma pojemnikami na posegregowane odpady wtórne. problem jedynie w tym, że korzystanie z części z nich jest co najmniej utrudnione…

Na problem zwróciła nam uwagę Anna, jedna z naszych Użytkowniczek mieszkająca na tym osiedlu. “Segreguję odpady i bardzo się ucieszyłam, że mam blisko do pojemników na folie i szkło” – napisała do nas. – “Ale niektóre są ustawione tak, że po prostu nie da się z nich skorzystać!”

Chodzi tu o pojemniki przed blokiem nr 2. Można do nich wrzucać odpady z dwóch stron, ale z obu jest to mocno utrudnione. Bo z jednej trzeba by to robić stojąc na drodze osiedlowej – pojemniki znajdują się dokładnie na jej skraju. A to dość niebezpieczne, bo droga jest wąska i słabo oświetlona, ale za to ruchliwa.
“Za każdym razem mam wrażenie, że samochód, który przejeżdża o centymetry za moimi plecami, w końcu o mnie zahaczy” – pisze pani Anna. – “Czy nie można by ustawić pojemników jakoś tak, by umożliwić lokatorom korzystanie z nich? Przecież to bez sensu: ustawić pojemniki na śmieci tak, żeby żadnych śmieci nie można było do nich wrzucić!”

Zapytaliśmy o to administrację osiedla. I okazało się, że… nic się nie da zrobić.
– Spółdzielnia nie dostała dotąd takich sygnałów – mówi Krzysztof Mieszała, kierownik osiedla. – Faktycznie, stoją one dość blisko jezdni. Jesteśmy osiedlem, które znajduje się w takim dość specyficznym miejscu: mamy pasek 6 metrów terenu i tam faktycznie stoją śmietniki. Za nimi jest już teren miejski i zarządza nim Zarząd Dróg Miejskich.

Krzysztof Mieszała zwraca uwagę, że owszem, pojemniki stoją w odległości 60-70 cm od ulicy, natomiast jest też do nich dostęp od drugiej strony. Ale zdaniem pani Anny to nieprawda. Bo drugi otwór blokują zaparkowane tuż przy pojemniku samochody. Gdy staną tam dwa auta to do pojemników nie da się nawet podejść, a co dopiero wrzucić cokolwiek.

Na stronie spółdzielni możemy przeczytać, że spółdzielnia dysponuje 2,5 ha terenów zielonych. Czy naprawdę nie znalazłoby się tam kilkadziesiąt centymetrów przestrzeni na bardziej sensowne ustawienie pojemników na odpady wtórne?

– Jesteśmy osiedlem nierozwojowym, ściśniętym, jesteśmy zawaleni przez samochody – tłumaczy Mieszała. – Staramy się wygospodarować jak najwięcej miejsc postojowych. Każde miejsce jest na wagę złota.

A ponieważ każde miejsce postojowe jest na wagę złota, pojemniki nie zostaną przestawione – bo nie ma gdzie. Gdyby było gdzie, to na tym miejscu zrobiono by na pewno kolejne miejsca parkingowe. W ten sposób znów samochody wygrywają z ekologią. Czy to nie zabawne w mieście, które chlubi się tym, jak bardzo jest ekologiczne?