Wziął w leasing – i nie zapłacił

70 tysięcy złotych – tyle wart jest saab, którego 20-letni biznesmen odebrał z salonu firmowego tej marki. Problem polegał na tym, że biznesmen nie był biznesmenem a oszustem, a dokumenty były sfałszowane. Na szczęście policji udało się zatrzymać oszusta i odzyskać “łup”.

Sprawa wydawała się jasna i prosta: 20-letni poznaniak prowadzący działalność gospodarczą zwrócił się do dealera saaba z propozycją leasingu jednego z aut dla firmy. Dealer wyraził zgodę i obie strony umówiły się na podpisanie umowy.
– Czwartego kwietnia przy podpisaniu umowy mężczyzna złożył stosowne dokumenty potrzebne do sfinalizowania kontraktu – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. – Przedstawił również dowód dokonanego przelewy w wysokości prawie 10 tysięcy złotych na poczet pierwszej raty. Jednak do 18 kwietnia na firmowym koncie kwota ta nie pojawiła się. Pracownicy firmy zgłosili się więc na policję.

Policjanci szybko doszli do tego, że zaświadczenia o przychodach i rozchodach, deklaracja VAT prowadzonej przez podejrzanego firmy, a także dowód wpłaty pierwszej transzy były sfałszowane. Mężczyzna wziął samochód i zniknął, często też zmieniał miejsce pobytu, by nie mozna go było namierzyć.

Jednak policji nie zmylił – funkcjonariusze zatrzymali go zaledwie kilka dni po odebraniu samochodu z salonu. Mężczyzna już przyznał się do oszustwa. Grozi mu 8 lat więzienia.