Strażacy “czyścili” rzekę i robili desant z… mostu

Niemal 60 strażaków brało udział w ustawianiu zapory przeciwolejowej na Warcie. Na szczęście były to tylko ćwiczenia – co nie oznacza, że atmosfera była senna. Strażacy mieli bowiem sporo elementów do przećwiczenia.

Poznaniacy, którzy w środowe przedpołudnie znaleźli się w pobliżu mostu Królowej Jadwigi, mogli się przestraszyć – na brzegach Warty kilkudziesięciu strażaków uwijało się przy rozwijaniu zapór, które nastepnie układali na powierzchni rzeki. Na szczęście nie było to nic poważnego, a jedynie ćwiczenia.

– Przeprowadzamy ćwiczenia polegające na przygotowywaniu się do likwidacji bardzo dużego skażenia Warty – opowiadał Jerzy Ranecki, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu, który dowodził manewrami. – Skierowaliśmy na miejsce specjalne zapory przeciwolejowe oraz łodzie z Mistrala i Czerwonaka, a także ze Specjalistycznej grupy wodno-nurkowej.

Strażacy rozłożyli 3 zapory, które w sytuacji kryzysowej blokowałyby plamy oleju i tworzyły miejsce, z którego zanieczyszczenie pobierane byłoby do spejcalnego urządzenia, a następnie odseparowane od wody i przetransportowane do do neutralizacji. To jednak nie wszystko, co ćwiczyli strażacy – w ćwiczeniach został bowiem wykorzystany również… most Królowej Jadwigi.

– Z mostu przeprowadzaliśmy desant, ponieważ chcieliśmy sprawdzić, jak wyglądałoby spuszczenie ratownika z mostu do łodzi, wykonanie zadania ratunkowego i odebranie tego ratownika. To bardzo wazne w przypadku, gdyby podczas akcji nie było dostępu do rzeki – tłumaczył Ranecki. “Desant” ograniczył się jednak do opuszczenia jednego ratownika z mostu, ze specjalnie przygotowane stanowiska alpinistycznego.

W ćwiczeniach uczestniczyło ok. 60 strażaków, 10 wozów straży pożarnej, policja wodna oraz zespół ratownictwa medycznego ze szpitala MSW w Poznaniu. Część uczestników przyjechała ze Szkoły Aspirantów PSP w Poznaniu. Dla strażaków oprócz ćwiczeń czysto technicznych ważny był również aspekt dowodzenia – na rzeką został więc ustawiony nie tylko sprzęt ratunkowy, ale też namioty polowe, w których ulokował się sztab dowodzący akcją. Podobne ćwiczenia odbywają się kilka razy w roku – nie tylko na Warcie, ale też na innych akwenach oraz na poligonie szkoły.

W Poznaniu na szczęście w ciągu ostatnich kilkunastu lat nie doszło do żadnego poważnego skażenia. Jerzy Ranecki podkreśla jednak, że mimo to strażacy muszą być cały czas gotowi do działania. W ciągu roku strażacy dostają kilka zgłoszeń dotyczących drobnego rozlewu olejowego czy też innych zanieczyszczeń, zarówno Warty jak i innych akwenów wodnych.