500 wraków zniknęło z ulic

Szpecą otoczenie, zajmują miejsca parkingowe, a czasami też niszczą środowisko. A ponieważ z roku na rok ich przybywa – stają się prawdziwym problemem miasta. Tylko w  2012 roku straż miejska usunęła prawie 500 wraków – bo o nich mowa – z ulic Poznania.

Do 2011 roku strażnicy usuwali z ulic średnio 420 wraków. nie było to łatwe zadanie, bo definicja wraka w naszym prawie jest – delikatnie mówiąc – mało precyzyjna. Art. 50a Prawa o ruchu drogowym mówi, że “pojazd pozostawiony bez tablic rejestracyjnych lub pojazd, którego stan wskazuje na to, że nie jest używany, może zostać usunięty z drogi przez straż gminną lub policję na koszt właściciela lub posiadacza”.

I jak w takim przypadku stwierdzić, czy odrapane auto jest wrakiem – czy czyimś ukochanym od lat autkiem, którego nie sprzedałby za żadne skarby świata?

By dojść do tego, strażnicy miejscy muszą przede wszystkim sprawdzić dokumentację samochodu – a warto dodać, że na terenie Poznania jest zarejestrowanych ponad 395 tysięcy pojazdów i tylko w 2012 roku Wydział Komunikacji Miasta Poznania wydał ponad 137 tysięcy dowodów rejestracyjnych stałych i okresowych!

Gdy właściciel samochodu zostanie zidentyfikowany, strażnicy informują go, że jeśli jego pojazd jest wrakiem, to ma on obowiązek usunięcia go i przekazania do jednej z firm zajmujących się złomowaniem starych samochodów. Bo właśćiciele bardzo często wykręcają się jak mogą od tego obowiązku.
– Pomysłowość i brak wiedzy właścicieli wraków jest naprawdę duża – przyznaje Wojciech Ratman, komendant straży miejskiej w Poznaniu. – Na dzikich wysypiskach śmieci w mieście najczęściej znajdujemy właśnie części starych samochodów…

Tymczasem jest to bardzo niebezpieczne dla środowiska. Wrak stojący gdzieś przy ulicy ogranicza widoczność, a gdy jest w bardzo złym stanie, może stanowić także zagrożenie dla przechodniów. jest też zagrożeniem dla dzieci. Mamy przecież wakacje i dzieci mają dużo czasu – taki opuszczony samochód jest nieodpartą pokusą.

Wrak jest szkodliwy także dla środowiska, ponieważ mogą wyciekać z niego resztki paliwa czy oleju, które powinny być odpowiednio zutylizowane w specjalistycznej firmie. jednak nadal wraki najcześciej trafiają albo na osiedlowe parkingi, gdzie stoją tak długo aż ktoś nie poinformuje straży o wraku – albo na dzikie wysypiska śmieci.

Rocznie strażnicy ujawniają ponad 670 dzikich wysypisk śmieci i jak wynika z ich doświad czeń, największą grupą tak “zagospodarowującą” odpady są mieszkańcy domków jednorodzinnych. Drugie w kolejności są osoby przeprowadzające remont w mieszkaniu. Ale już na trzecim miejscu są firmy zajmujące się remontami pojazdów, które w ten sposób pozbywają się odpadów produkcyjnych…

Decydują koszty: za transport auta do firmy zajmującej się utylizacją właściciel musi zapłacić nawet do 500 złotych. Wyrzucenie do lasu nic nie kosztuje – tak przynajmniej się wydaje tym, którzy uważają, że to najlepszy sposób na pozbycie się odpadów. Tylko że jeśli strażnicy ustalą właściciela samochodu i wystąpią do organów ścigania o nałożenie kary – to może ona sięgnąć nawet… 300 tysięcy złotych!