Lech kompromituje się w pucharach!

Lech Poznań skompromitował się w meczu Ligi Europejskiej z Żalgirysem Wilno przegrywając 0:1. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w 43′ minucie Kuklys. Poznaniacy zaprezentowali się tragicznie i zasłużenie przegrali.

Lechici od początku przeważali, ale nie przekładało się to w żaden sposób na konkretne sytuacje podbramkowe. Mało tego, w 35. minucie to Litiwini mogli wyjść na prowadzenie. Jeden z zawodników Żalgirysu trafił nawet do bramki poznaniaków, ale na szczęście dla lechitów sędzia w tej sytuacji dopatrzył się spalonego i gola nie uznał. Kilka minut później ponowanie fatalnie zachowała się obrona Kolejorza. Arboleda dał się wyprzedzić Bilińskiemu, a następnie zderzył się z wychodzącym z bramki Kotorowskiem. Piłka poleciała wzdłuż pustej bramki, na szczęście z interwencją zdążył Kędziora.

Dwie minuty później odpowiedzieć próbował Hamalainen. Fin łatwo ograł jednego z rywali i uderzył tuż zza pola karnego po ziemi. Bramkarz gospodarzy poradził sobie jednak z obroną tego uderzenia. Najbliżej zdobycia bramki dla Lecha w pierwszej połowie był będący ostatnio w dobrej formie Vojo Ubiparip. Grający w tym meczu na lewej pomocy Serb dostał świetne podanie z lewej strony od Kędziory i strzałem głową minimalnie się pomylił.

Nie minęła minuta, a gospodarze już z Lechem prowadzili. Dośrodkowanie z lewej strony boiska na bramkę zamienił Kuklys – i po raz kolejny w tym sezonie nie popisał się Kotorowski. Cóż,  zawalona przez doświadczonego golkipera nie pierwsza zresztą bramka sprawi, że zapewne ten dostanie kolejną szanse w następnym meczu. W myśl zasady, że bramkarz musi czuć, iż mu się ufa…

Mimo niekorzystnego rezultatu piłkarze Lecha nie spieszyli się z kolejnymi atakami na bramkę Litwinów. Pierwszą okazję do zmiany rezultatu był strzał Ubiparipa z dystansu, który jednak przeleciał kilka metrów obok słupka bramki gospodarzy.

Kolejne uderzenie, w 68. minucie, oddał również Ubiparip. I tym razem piłka przeleciała daleko od bramki. Siedem minut później znowu próbował Serb, tym razem już dużo lepiej i Vitkauskas musiał się już wysilić, żeby wybronić to uderzenie.

W 88. minucie świetną okazję do wyrównania miał Ślusarski. Wprowadzony chwilę wcześniej napastnik mógł uderzyć z pola karnego. Ten strzał był równie fatalny jak gra poznaniaków w tym meczu.

Kolejorz przegrał 0:1, co jest po prostu kompromitacją. Co gorsza, ta porażka nie była przypadkiem. Żalgiris był po prostu lepszy w całym spotkaniu i mógł ten mecz wygrać wyżej. W szeregach Lecha zawiedli właściwie wszyscy. Kotorowski zawalił kolejną bramkę, Arboleda był strasznie niepewny, Trałka irytował bezsensownymi dalekimi przerzutami, które nie dochodziły do celu, Drewniak zaprezentował to, co zwykle, czyli nic. Z przodu nieporadnością straszył Teodorczyk, który jednak i tak wypadł lepiej niż wprowadzony za niego Ślusarski. Na tle słabego Lecha na małe plusy zasługują Kędziora i Ubiparip, którzy chyba jako jedyni coś zareprezentowali podczas tego meczu. Zwłaszcza Serb był chyba jedynym graczem Kolejorza który próbował zdobyć bramkę (szkoda, że większość uderzeń była nieudana).

Rewanż za tydzień na Bułgarskiej. Co prawda ciągle faworytem są poznaniacy, ale po tym meczu trudno być optymistą.

Żalgiris Wilno – Lech Poznań 1:0

Bramki: 43′ Kuklys

Żalgiris: Vitkauskas – Svrljuga, Skerla, Perić, Vaitkunas – Kuklys, Zulpa, Komołow – Silenas, Biliński, Leliuga

Lech: Kotorowski – Ceesay, Kamiński, Arboleda, Kędziora – Pawłowski, Trałka, Drewniak, Ubiparip – Hamalainen – Teodorczyk