Jak strażnicy łapali… jadowitego pająka

Zgłoszenia mieszkańców do straży miejskiej związane ze zwierzętami najczęściej dotyczą bezpańskich psów i dzików. Ale zdarzają się i mniej typowe, żeby nie powiedzieć jak z horroru. Bo ile osób może powiedzieć, że siedziało sobie spokojnie w domu, a tu zza ramienia wyłonił się ogromny, jadowity pająk? A to właśnie przydarzyło się jednemu z mieszkańców Wildy.

Strażnicy referatu Wilda zostali wezwani przez mieszkańca z ul. 28 Czerwca 1956 r. w sprawie pająka, a ściślej wielkiego pająka, który wszedł do jednego z mieszkań. Na parapecie mieszkania osoby zgłaszającej faktycznie „spacerował” sobie bardzo duży pająk. Strażnicy używając sprzętu wędkarskiego złapali niechcianego gościa i przetransportowali go do ZOO. Tam okazało się, że jest to jadowity pająk z rodziny ptaszników.  W toku prowadzonych dalszych czynności strażnicy dowiedzieli się, że pająk ten 3 dni wcześniej uciekł z sąsiedniego mieszkania. Jednak o zniknięciu groźnego pająka jego właściciel nikogo nie poinformował. Prawdopodobnie sprawa znajdzie swój finał przed Sądem.

Z kolei strażnicy referatu Winogrady zostali wezwani na parking przed sklepem przy ul. Gronowej. W szczelnie zamkniętym pojeździe był pies, a wysoka temperatura i brak powietrza sprawiły, że życie zwierzęcia było naprawdę zagrożone. Gdy strażnicy oglądali pojazd z zamkniętym i wyczerpanym psem w środku, do pojazdu przyszedł jego kierowca i oświadczył, że pozostawił go tylko na chwilę.

Strażnicy wylegitymowali kierowcę i nie dając wiary w jego oświadczenie postanowili zweryfikować je. Korzystając z uprzejmości właściciela sklepu przejrzeli zapis z kamer monitoringu – i okazało się, że pies był w pojeździe godzinę i dziesięć minut!

Sprawę przekazano Policji (niehumanitarne traktowanie zwierząt jest przestępstwem). Od początku roku strażnicy w sprawach związanych ze zwierzętami interweniowali blisko 3,5 tys. razy.