“Jestem z Kozich”, czyli twarda szkoła lokalnego reportera

Jak sobie poradzić z… psimi kupami, co jest nie tak z drogą z Koziegłów do Poznania i co należy poprawić na… basenie – to tylko kilka z wielu tematów całej sterty gazet, jakie 31 stycznia roznosili gazeciarze po gimnazjum w Koziegłowach. A uczniowie rozchwytywali, czytali i… oceniali.

Wszystko to było efektem projektu polonistycznego “Jestem z Kozich, co widać i słychać, czyli lokalni reporterzy” wymyślonego i zorganizowanego przez polonistkę szkoły, Marię Szostek. Chodziło w nim o to, by młodych ludzi zapoznać z blaskami i cieniami życia reportera lokalnego medium, a przy okazji – przemycić sporo wiedzy fachowej z dziedziny języka polskiego…

Pomysł chwycił, a uczniowie podeszli do pomysłu wydania gazety przez każdą klasę oddzielnie z dużym entuzjazmem. Każda gazeta wyglądała więc zupełnie inaczej, miała inny tytuł, skład redakcji, no i oczywiście zupełnie inną treść. Przyszłe sławy żurnalistyki prześcigały się w pomysłach na lokalny reportaż: był tu i dramatyczny opis wycieczki po zupełnie nieznanych i rzadko odwiedzanych rejonach miejscowości, gdzie można znaleźć… Buddę bez głowy i samoloty, wnikliwa i wszechstronna analiza problemów komunikacyjnych Koziegłów i stanu drogi do Poznania, precyzyjnie i subtelnie oddany wcale nie taki łatwy do zaprezentowania problem psich kup na osiedlach, propozycje zreformowania lekcji w-f na basenie oraz interesujące rozwiązania dotyczące pozaszkolnych rozrywek tutejszej młodzieży. Wszystko napisane z zacięciem, polotem, dużą sprawnością językową, potoczystością świadczącą o tym, że pani polonistka sporo wymaga na lekcjach, a także – o dziwo – prawie bez błędów! Ktoś im pomagała, sprawdzał? Okazuje się, że nie.
– Wszystkiego musieli dopilnować sami i zrobić sami – zapewnia dyrektor Hanna Kościelska.

Wszystko działo się z zachowaniem reguł sztuki dziennikarskiej, wydawniczej i wreszcie gazeciarskiej. Najpierw młodzi dziennikarze odwiedzili poznańskie redakcje – w tym także i nasze: telewizji ONTV i Codziennego Poznania – uczelnie kształcące dziennikarzy, a nawet drukarnie, żeby poznać zawód od podszewki. Później zbierali informacje do swoich artykułów, bardzo często z dużym poświęceniem, pieczołowicie składali je w jedną całość ze zdjęciami, winietą i wszystkimi elementami ozdobnymi, jakie wydawały im się właściwe. Później gazeta szła do druku, a gotową – gazeciarze ubrani w stylu końca XIX wieku, roznosili po klasach.

31 stycznia odbył się wielki finał akcji – i naprawdę było to wydarzenie! Zaczęło się od odśpiewania sztandarowego utworu “jestem z Kozich…” w którym wszyscy miłośnicy Elektrycznych Gitar rozpoznaliby z pewnością piosenkę “Jestem z miasta”. Później szkołę opanowali gazeciarze i mieli co robić: przecież gazetę wydała każda klasa, rozniesienie więc wszystkich egzemplarzy do wszystkich klas było wyzwaniem.

Dodatkowym zastrzykiem adrenaliny w całej zabawie był fakt, że panie nauczycielki podwyższyły poprzeczkę, zapraszając do oceny zawodowych dziennikarzy z mediów, w których wcześniej uczniowie byli z wizytą. Na szczęście nie było się czego bać ani czego wstydzić, a prawdę mówiąc, zawodowcy mieli nie lada problem z wybraniem najlepszej gazety – bo wszystkie były dobre. I nawet więcej niż dobre – podczas obrad padło nawet retoryczne pytanie, dlaczego praktykanci, którzy przychodzą do redakcji, nie piszą tak jak ci gimnazjaliści…

Nic więc dziwnego, że wybór trójki najlepszych już był karkołomnym zadaniem, a co dopiero wybór zwycięzcy! Po długich naradach i prawdziwych bojach stoczonych w obronie layoutu, grafiki, kolorystyki i poziomu języka faworytów ostatecznie jury zdecydowało się przyznać nie jedną, a trzy nagrody. Za najlepszą została uznana gazeta klasy III B – jej autorzy odwiedzili radio Eska, gdzie wymogli pozdrowienia na Macieju Narożnym i przygotowali bardzo interesujący fotoreportaż z tej wizyty, ich dziełem była też analiza problemów komunikacyjnych Koziegłów.  

Drugie miejsce przyznano gazetce klasy I B, w której można było przeczytać o wizycie klasy w telewizji WTK i o problemie dewastacji placów zabaw w Koziegłowach. A trzecie otrzymała klasa II B, która opisała swoją wizytę w telewizji ONTV i Codziennym Poznaniu oraz – bardzo zręcznie – problem z psimi kupami na osiedlowych trawnikach.

Wręczanie nagród wywołało niemały entuzjazm i w cale nie z powodu ich wysokiej wartości materialnej. Zwycięska klasa otrzymała od rady rodziców pieniądze na wspólne wyjście na przykład na kręgle czy łyżwy, a zdobywcy drugiego i trzeciego miejsca dofinansowanie do takiego wyjścia. A wśród nagród przyznanych przez ich kolegów, którzy także mogli oddawać głosy, było na przykład zwolnienie  z niezapowiedzianych kartkówek przez jeden dzień albo zwolnieni z odpytywania przez jeden dzień. I te nagrody dopiero wywołały prawdziwy entuzjazm uczniów!

Przy okazji wydało się, że tematem dziennikarstwa uczniowie zajmują się już od dawna, bo nawet szkolny teatr przedstawił krótki spektakl poświęcony… kolegium redakcyjnemu. Nie da się ukryć, że zostało ono zaprezentowane w krzywym zwierciadle i z fantastycznym poczuciem humoru zaprezentowanym przez młodych aktorów, nie mówiąc już o zaangażowaniu. A szczególne uznanie należy się Mateuszowi Chudzickiemu – fantastycznemu i wspaniale grającemu redaktorowi naczelnemu. Miejmy nadzieję, że nigdy nie dowie się z autopsji, jak bliski prawdy był stworzony przez niego wizerunek szefa redakcji…