Jan Szymański na pączkach u wojewody

Spotkania z mediami, chwila na uczelni, czyli Akademii Wychowania Fizycznego i wizyta u wojewody Piotra Florka – tak wyglądały dwa dni w rodzinnym Poznaniu Jana Szymańskiego, brązowego medalisty olimpijskiego w łyżwiarstwie szybkim. A w sobotę kolejny wyjazd na kolejne zawody…

Wojewoda spotkał się z mistrzem z Soczi w Tłusty Czwartek – nie mogło więc na stole zabraknąć tradycyjnych pączków. Ale oczywiście najważniejsze były gratulacje…
– To dla mnie wielka radość, że mogę złożyć gratulacje pierwszemu Wielkopolaninowi, który osiągnął tak duży sukces w sportach zimowych – mówił wojewoda. I przypomniał, że dotąd żaden z reprezentantów naszego regionu nie zdobył medalu na olimpiadzie.
– Mam nadzieję, że za cztery lata cała polska drużyna znajdzie się w gronie faworytów – życzył medaliście wojewoda Piotr Florek.

Sam mistrz bardzo cieszy się z gratulacji, ale świętować zwycięstwa nie będzie. Już w sobotę wyjeżdża z Poznania, bo w niedzielę czeka go start w Pu­cha­rze Świa­ta w nie­miec­kim In­zell.
– Będę świętował dopiero po 23 marca, bo wtedy kończymy sezon – wyjaśnia.

To oczywiście nie oznacza rezygnacji z jazdy w ogóle – bo mistrz będzie jeździł dalej, tyle że… na rolkach. W tej dziedzinie też ma się czym pochwalić, jeśli chodzi o tytuły i puchary: zdobył 20 tytułów mistrza Polski w różnych kategoriach wiekowych, ma także medale z mistrzostw Europy i świata.
– Ja wywodzę się z rolek – opowiada. – Dopiero po pięciu latach trenowania przerzuciłem się na łyżwy. Moim zdaniem ta dyscyplina wkrótce dołączy do sportów olimpijskich.

I właśnie miejsc do jazdy na rolkach najbardziej brakuje mu w Poznaniu.
– Przydałby się tor, taki dwustumetrowy, asfalt z dodatkową powierzchnią z gumy – marzy głośno nasz najsłynniejszy łyżwiarz. – Ale to już profesjonalny tor, do treningów wystarczy tylko asfalt. Myślę, że warto o tym pomyśleć, bo rolkarzy jest coraz więcej, nad Maltą to już jest problem, a przecież poza Maltą za bardzo nie ma gdzie. Na Łęgach Dębińskich jest świetna nawierzchnia, ale ten plac jest jednak trochę za mały, poza tym to jest przecież park. W każdej chwili może wyskoczyć zwierzę czy dziecko. To nie jest miejsce do treningów.

Gdy więc mistrz chce naprawdę potrenować, wybiera się na… parking przy Kinepolis. Parking jest ogromny, a samochodów zazwyczaj niewiele, jest to więc doskonałe miejsce do treningów szybkiej jazdy, choć oczywiście tor z prawdziwego zdarzenia były znacznie lepszy. Jak uważa mistrz, doskonałym miejscem na tor do short tracku byłaby „Chwiałka”.

A warto przypomnieć, że twórca Malty, Klemens Mikuła, przewidział, że miłośników wrotek czy rolek będzie przybywać i zaplanował nad Maltą miejsce na tor wrotkarski. Niestety, ciągle nie ma środków, by go zbudować…