Triathlon wraca do Poznania – i się rozwija

Nie 2, a 3 dni, nie 1,5 tys., a 3,5 tys. uczestników i nie w sierpniu – a już w lipcu odbędzie się Enea Poznań Triathlon. Co więcej, poznańska impreza zyskała rangę mistrzostw Polski w triathlonie.

Triathlon to impreza szczególna – przede wszystkim z powodu wysiłku, jaki trzeba włożyć w przygotowania, a następnie pokonanie dystansu 1,9 kilometra płynąc, pedałując przez 90 kilometrów, a następnie biegnąc jeszcze 21,1 km (czyli dystans półmaratonu). To oczywiście dystans zwany Half-Ironman, który rozgrywany będzie w Poznaniu (jako jeden z dwóch, ponieważ będzie też dystans krótki, czyli połowa powyższego).

Poznański triathlon nie ma długiej historii, a przynajmniej nie tak długiej, jak chociażby maraton, który zostanie zorganizowany już po raz 15. Triathlonowe tradycje są jednak w stolicy Wielkopolski silne, ponieważ w 1984 roku w Kiekrzu odbyła się pierwsza tego typu impreza w Polsce.

Tegoroczna edycja Enea Poznań Triathlon będzie szczególna – zyskała bowiem status mistrzostw Polski w tej dyscyplinie.
– Na pewno pojawi się duża grupa profesjonalistów, bo będą to mistrzostwa Polski, ale też będzie sporo amatorów. Pojawi się ponad 3 tys. osób. Dotychczas zgłosiło się 3,6 tys. osób, z czego 2,4 tys. potwierdziło swój udział – relacjonuje Wojciech Kruczyński, dyrektor cyklu Enea Tri Tour, w skład którego wchodzi poznańska impreza. – Poznań będzie głównym wydarzeniem w całym cyklu. Dodatkowo rozszerzamy formułę, będzie to już wydarzenie 3-dniowe, a nie trwające przez 2 dni, jak poprzednio. Będzie też zmieniona trasa rowerowa, zawodnicy wracając nie skręcą w ulicę Browarną, tylko pojadą prosto do Śródki, dzięki czemu będzie można bić rekordy. Zakładam, że tak się stanie i najlepszy zawodnik pokona trasę w mniej niż 4 godziny.

Tym najszybszym może być Chris McCormack, dwukrotny zwycięzca Mistrzostw Świata Ironman i wielokrotny zwycięzca tego typu imprez. Gonić go będą m.in. Agnieszka Jerzyk, multimedalistka  mistrzostw Polski i uczestniczka m.in. olimpiady w Londynie. Dla wielu jednak samym sukcesem będzie osiągnięcie mety. Na szczęście nad zabezpieczeniem imprezy jak zwykle będą czuwać specjaliści. Zresztą zdaniem prof. Jacka Kruczyńskiego, biorącego udział w zabezpieczeniu imprezy, najtrudniejszy nie jest sam start.
– Krzywdę można sobie bardziej zrobić na etapie przygotowań niż podczas samej imprezy, bo to są miesiące żmudnych przygotowań – podkreśla J. Kruczyński. – Zresztą zadanie zabezpieczenia imprezy powierzyliśmy specjalistom, którzy zajmują się tym od lat.

Na szczęście podczas poprzedniej edycji imprezy nic groźnego się nie wydarzyło. Jeszcze bezpieczniej może być w przyszłorocznej edycji – organizatorzy cały czas bowiem starają się o licencję Ironman 70.3 (połówka normalnego Ironmana, czyli dystans pokonywany przez uczestników w Poznaniu).
– Licencja jest coraz bliżej, być może otrzymamy ją już w przyszłym roku. Będzie to krótsza edycja, ponieważ na razie w Polsce niewielu jest zawodników, którzy startują w pełnym Ironmanie – podkreśla W. Kruczyński.

Dotychczas licencję Ironmana w Europie wschodniej taką licencję otrzymał jedynie Budapeszt. Taka licencja oznacza jednak o wiele więcej profesjonalistów i o wiele większy rozmach całej imprezy.