“Face to face”, czyli Teatr Muzyczny całkiem inny

Pierwsza część koncertu jeszcze prezentowała ten dobrze znany i niezmienny od lat Teatr Muzyczny. Ale druga… Druga powaliła na kolana. Jeśli ten poziom i te zmiany zostaną utrzymane, to właśnie bierzemy udział w narodzinach zupełnie nowego teatru.

“Face to face” to – jak wyjaśniał Przemysław Kieliszewski przed koncertem – musicalowy talent-show. Podczas musicalowego talent-show przeprowadzane są castingi i organizowane warsztaty, bo to przyciąga wokalistów i tancerzy z całego kraju. Tak stało się w czerwcu, kiedy odbywał się casting i tę atmosferę reżyser Sebastian Gonciarz chciał pokazać na koncercie.

Widzowie usłyszeli jednak i zobaczyli nie tylko tych najlepszych tancerzy i solistów z całej Polski – dyrektor Kieliszewski zabrał ich niejako w podróż sentymentalną do historii teatru. Można więc było zobaczyć fragmenty tych spektakli, które już zeszły z afisza – jak gorąco oklaskiwany “Kiss me, Kate”, grany i cieszący się nieprzerwanie ogromną popularnością “Skrzypek na dachu” – z tego spektaklu Teatr Muzyczny może być słusznie dumny, bo jest to dzieło wystawiane częściej przez teatry operowe niż muzyczne, jako że to trudne dzieło. Było także trochę operetkowych szlagierów, które przypominały o tym, co najchętniej wystawiano w tym teatrze przez ostatnich 20 lat, do przyjścia dyrektora Kieliszewskiego, no i było to, na co widzowie szczególnie czekali: zapowiedzi nowości.

I tu dało się zauważyć kolosalną różnicę. Bez względu na to, czy realizatorzy koncertu przeciwstawili sobie stary i nowy teatr celowo czy tez nie to było ich zamiarem – przed porównaniami nie dało się uciec. Stary teatr to czasami dobre, choć niezwykle konwencjonalne wykonania, głosy i stylistyka przywodzące na myśl operetkę z lat 70. – no i niestety, bardzo słaby balet. Co prawda i orkiestra, i chór reprezentują zupełnie inny poziom, niż choćby dwa lata temu, ale miłośnicy Teatru Muzycznego z pewnością zauważyli to już przy okazji “Orfeusza w piekle”.

Nowy teatr, a raczej fragmenty tego, co się w nim będzie działo – sprawiły, że widzowie czasami przecierali oczy – i uszy! – ze zdumienia. I nie chodzi tu wcale o fakt, że teatr wzbogacił się o wyposażenie techniczne poprawiające jakość dźwięku – to także była od lat pięta achillesowa tego teatru – czy o scenę obrotową, która znacznie zwiększyła możliwości realizacyjne.

To wyglądało tak, jakby na scenę wyszli inni tancerze, inni soliści – zresztą częściowo tak właśnie było – i widzowie dostali zupełnie inny, pełen energii i znacznie lepszy teatr. Fragment spektaklu “Rent” w wykonaniu chóru Teatru Muzycznego był po prostu doskonały, chociaż ten spektakl jest jeszcze tylko w sferze marzeń, jak to zaznaczył dyrektor Kieliszewski.

Ale Jekyll&Hyde – premiera tego spektaklu już 10 października – dosłownie powalił publiczność na kolana. To właśnie we fragmentach tego musicalu zaprezentowali się nowi wykonawcy wyłonieni na castingu: genialny Janusz Kruciński jako Jekyll i Hyde, Edyta Krzemień w roli Emmy i Marta Wieja jako Lucy. Fantastyczne głosy, doskonałe aktorstwo bez reszty oczarowały widownię. Jeśli cały ten spektakl będzie tak wyglądał, to bez nadmiernej przesady można powiedzieć, że rzeczywiście Teatr Muzyczny narodził się na nowo, a jego perspektywy rozwoju wyglądają bardzo obiecująco. A jeśli kolejne spektakle utrzymają ten poziom, to już wkrótce trzeba się będzie mocno starać, żeby dostać bilety na którykolwiek z nich – no i wreszcie nie trzeba będzie jeździć do Gdyni, Chorzowa czy do Warszawy, by usłyszeć spektakl muzyczny na doskonałym poziomie…

Drugi koncert “Face to face” zaplanowano na sobotę 13 września, a podczas niego werdykt w imieniu jury przedstawi publiczności Jerzy Satanowski. Oto nazwiska finalistów (w kolejności alfabetycznej): Adam Czech, Tomasz Dreikopel, Jakub Głaz, Urszula Gotowicka, Mateusz Lewandowski, Andrzej Malicki, Karolina Słyk, Barbara Stępniak-Wilk, Radosław Wysocki, Grzegorz Żak. Dowiemy się też, czyje teksty zakwalifikują się do musicalu.