Poznań zaprasza nad Wartę!

Są tu leżaki na czystym piasku z widokiem na rzekę i przystań, przy której cumował statek, jest też plażą trawiasta, gdyby ktoś wolał, jest i kiosk z napojami i goframi, gdyby ktoś z plażujących zgłodniał. Tak wygląda plaża na Szelągu, jedna z trzech miejskich plaż, których działalność uroczyście zainaugurowano 1 czerwca. Dokonał tego prezydent w towarzystwie gromadki dzieci – oczywiście z pokładu statku…

Ta niezwykła wyprawa rozpoczęła się właśnie na Szelągu – to plaża położona najdalej od centrum Poznania, ale też niezwykle ważna. Bo w międzywojennym Poznaniu dla rozrywki na świeżym powietrzu jeździło się właśnie na Szeląg. Tu były ogródki rozrywkowe z karuzelami i huśtawkami, restauracje na świeżym powietrzu, park, po którym spacerowano, była także i plaża, choć oczywiście różniła się od tej dzisiejszej. Mimo to jednak otwarcie plaży na Szelągu jest bezpośrednim nawiązaniem do tamtych tradycji, a szczególnie dumni podczas otwarcia byli radna Halina Owsianna, która jeszcze w jako radna Rady Osiedla Stare Winogrady z poświęceniem walczyła o renowację parku na Szelągu i dopięła swego, a także wiceprezydent Mariusz Wiśniewski. W minionej kadencji, jeszcze jako radny i przewodniczący Komisji Rewitalizacji RMP, wiceprezydent wykonał tytaniczną pracę, by przywrócić Wartę miastu: to dzięki niemu budowa Wartostrady nie zatrzymała się po pierwszym odcinku, a funkcjonowanie przystani w Starym Porcie nie skończyło się na jednym sezonie.

Pierwsze efekty są – mówi skromnie wiceprezydent. – Ludzie przychodzą nad Wartę, lubią tu wypoczywać, więc trzeba to robić. Trzy plaże to nie wszystko, na co nas stać, jednak trzeba pamiętać, że te wszystkie działania nad Wartą są pierwsze od kilkudziesięciu lat. Na Szelągu to już w ogóle powrót do korzeni, bo to przecież było miejsce wypoczynku…
Z uroczystego otwarcia plaży cieszy się także prezydent Jacek Jaśkowiak, dla którego rzeka, jako dla zamiłowanego kajakarza, ma ogromne znaczenie i jej ignorowanie to duży błąd.
– Powinniśmy korzystać z Warty, z naszych naturalnych zasobów – uważa.

Widomą oznaką, że sytuacja nad Warta uległa zmianie, jest choćby sam statek, „Biała dama”, tak zwyczajnie cumujący do pomostu na Szelągu – a przecież to tylko jeden z trzech statków, jakie pływają po rzece. Jego pasażerami – poza gośćmi otwarcia plaż – są dzieci z jednej z poznańskich podstawówek, które są zachwycone wyprawą, rzeką i statkiem, więc z radości pełnym głosem kilkakrotnie śpiewają piosenkę o rzece Warcie…

Zmianę widać i na wodzie: po drodze „Białą damę” mijają jachty motorowe, kilka łódek – słowem, klimat, jaki normalnie powinien być na rzece w pogodne, wiosenne przedpołudnie. Ba, na wejściu do Starego Portu zrobił się nawet mały korek: statki potrzebują tam sporo miejsca do manewrowania, bo wejście jest wąskie, i mniejsze jednostki musiały chwilę poczekać, aż ta większa wpłynie do portu…
Nie da się ukryć, że oprócz budowy plaż i ożywienia ruchu na rzece przydałoby się też oczyszczenie samej rzeki. Apetyt w końcu rośnie w miarę jedzenia. Ale to jest już poza zasięgiem władz miasta.
– Za samą rzekę odpowiada Regionalny Zarząd Dróg Wodnych – wyjaśnia Bartosz Guss z Wydziału Gospodarki Nieruchomościami UMP. – I chociaż nasza współpraca ostatnio jest dużo lepsza, to jednak oni dysponują niewielkimi środkami, w dodatku są one przeznaczone na bardzo długi odcinek rzeki, nie tylko ten w mieście. Może warto zaapelować do posłów i senatorów z Poznania środki na odmulenie i pogłębienie rzeki?

A to by się bardzo przydało – woda w Warcie jest całkiem czysta, więc doskonale widać, co kryje się na dnie rzeki: mamy tu całą kolekcję butelek, starych worków foliowych i mnóstwa innych śmieci.
– Gdy Zbyszek Łowżył sprzątał brzeg przy KontenerArcie, to wyciągnął z wody 8 worków śmieci – opowiada Tomasz Adamczyk z Sea-Adventure. To między innymi dzięki niemu przy KontenerArcie będzie można wypożyczyć jachty motorowe, by sobie popływać po rzece. Gdy „Biała dama” dopływała do KontenerArtu, właśnie wyładowywano piękne, niebieskie łodzie.
– Kierowanie nie jest trudne, wystarczy pięciominutowe szkolenie – zapewnia Tomasz Adamczyk, który już od kilku lat szkoli na Warcie sterników motorowodnych, jest też znanym i doświadczonym żeglarzem. – Wystarczy przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa…

Pomysłodawcy mają nadzieję, że chętnych do wynajmu jachtów nie zabraknie – godzina ma kosztować 60 zł – a z czasem pojawią się też kajaki do wynajęcia. W Starym Porcie staną natomiast domki holenderskie, ostatnio na tapetę wróciła również sprawa stacji benzynowej dla motorowodniaków – kilka lat temu pomysł budowy przystani w tym miejscu upadł między innymi ze względu na zastrzeżenia straży pożarnej do lokalizacji stacji w tym miejscu. Jednak teraz są rozważane rozwiązania, które są zdecydowanie bezpieczniejsze niż te dostępne kilka lat temu i być może uda się zapewnić motorowodniakom dostęp do paliwa.

Plaża na osiedlu Piastowskim kusi atrakcjami – są tam i restauracje z ogródkami na rzekę, wypożyczalnia sprzętu wodnego i taneczno-muzyczne atrakcje w weekend, ale ta wyprawa kończy się na plaży na Chwaliszewie, przy KontenerArcie. Plaża jeszcze w budowie, ale śmieci nie ma i można przycumować. Są także już sezonowe schody na górę. Nabrzeże jeszcze to typowe w Poznaniu, betonowe i bardzo niewygodne, bo strome, ale władze miasta myślą już o zmianie na takie porządne, przyjazne dla wodniaków. To oczywiście działanie ani nie za rok, ani nawet za dwa, bo to już poważna inwestycja, ale warto myśleć już teraz, jak to zorganizować. Bo że warto – nikt z uczestników nie ma wątpliwości, a ci, którzy by je mieli, powinni spojrzeć na Wartę i jej brzegi w którykolwiek z wolnych dni. W weekendy na brzegu i na wodzie bywa naprawdę tłoczno i od tego widoku aż serce rośnie…

Podobnie chyba czują wszyscy uczestnicy tego nietypowego otwarcia plaż. Dzieci śpiewają radośnie i pełną piersią piosenkę o Warcie, a dorośli dyskutują, jakby to było fajnie, gdyby po Warcie kursował także rzeczny tramwaj. Bo przecież tyle dzielnic na tym by skorzystało od Starołęki i Szeląga poczynając, nie mówiąc już o takich miejscowościach jak Czerwonak, Puszczykowo, Owińska czy Rogalin. Kapitan uważa, że na każdym statku znalazłoby się miejsce i na montaż kasowników, i czytników karty PEKA, więc z tym akurat nie byłoby problemu…
Taka dyskusja to chyba najlepszy dowód na to, że apetyt na rzekę rośnie w miarę jedzenia. Bo dalej pojawiły się plany odbudowy portu na Starołęce, remontu wszystkich nabrzeży nad Wartą, budowy systemu wygodnych dojść do wody, poszerzenia wejścia do Starego Portu, zrobienia porządku z wędkarzami, którzy samochodami wjeżdżają nad rzekę, co jest zabronione – i tak dalej, i tak dalej, aż do powstania wzorcowo zagospodarowanej rzeki, prawdziwego raju dla wodniaków.  

Niedowiarkowie pewnie powiedzą, że to niemożliwe. Ale zanim to powiedzą, powinni wybrać się nad Wartę w któryś pogodny dzień, nawet w środku tygodnia. Mnóstwo tam ludzi plażujących, grillujących, spacerujących czy pływających wszelkim sprzętem wodnym. Jeszcze rok temu – zaledwie rok! – takie oblężenie brzegów Warty też się wydawało niemożliwe…