Bezdomni z Wrocławskiej: piją i (się) biją. Czy można temu zapobiec?

Przystanek Wrocławska, deptak prowadzący na Stary Rynek, kawiarnie i restauracje, a na ławeczce obok… niecodzienna impreza, która dla mieszkańców stała się już niestety codziennością. Mowa o bezdomnych przesiadujących na skrzyżowaniu ul. Wrocławskiej i Podgórnej, na których natarczywe, a często pod wpływem alkoholu również agresywne zachowanie coraz częsciej skarżą się Poznaniacy.

Widok policjantów interweniujących we wspomnianej lokalizacji już nikogo nie dziwi. Podobnie jest z coraz częstszymi awanturami urządzanymi przez podchmielonych bywalców ławeczek. Mieszkańcy coraz częściej narzekają na ciągłe nagabywania o przysłowiowe „drobne” oraz o nieprzyjemny zapach w tak reprezentatywnej części miasta. W okresie wiosenno-letnim problem nasila się i jest jeszcze bardziej zauważalny, głownie z powodu ładnej pogody. Problemem jest też załatwianie potrzeb fizjologicznych, o czym już niejednokrotnie informowali nas nasi użytkownicy. Pomiędzy “imprezowiczami” często dochodzi także do scysji, które niejednokrotnie kończą się rękoczynami.

Jak się okazuje niewiele można jednak zrobić.

– Funkcjonariusze policji patrolują ulicę Wrocławską i interweniują, ale interweniują wtedy, kiedy faktycznie maja ku temu powód, czyli np. za spożywanie alkoholu lub zakłócanie porządku. Nie można karać za sam fakt siedzenia na ławce i za sam fakt bycia bezdomnym. Nie można też zabronić tym osobom tam przebywać – mówi Marek Kowaliński z zespołu prasowego wielkopolskiej Policji.

Fakt – funkcjonariusze są widoczni. Interweniują już nawet nie kilka, ale po kilkanaście razy dziennie. Mandaty są nakładane, a pouczenia wydawane, ale na tym instrumenty służb się kończą. Współdziałaniem w tym zakresie zajmuje się policja, Straż Miejska oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Te dwie ostatnie jednostki przeprowadzają wspólne patrole, które finansowane są z utworzonego na ten cel funduszu antyalkoholowego.

– Zdajemy sobie sprawę z problemu i próbujemy działać. Prowadzimy wspólne patrole, udzielamy informacji o tym, gdzie i w jaki sposób otrzymać pomoc. Proszę jednak pamiętać, że to są ludzie wolni. Jeżeli sami nie będą chcieli pomocy, my do skorzystania z tej pomocy nie możemy ich zmusić – mówi Sylwia Nowaczyk, pracownik socjalny ze Specjalistycznego Zespołu Pracy Socjalnej z Osobami Bezdomnymi.

Bezdomnym oferowane są miejsca w ośrodkach pomocy,a także takie, w których można uzyskać pożywienie. Faktem jest, że pomoc ta jest łatwiejsza do uzyskania osobom zameldowanym w Poznaniu, a wynika to z dość ograniczonej liczby miejsc. Działania pomocowe dla osób spoza miasta, mimo że bardziej skomplikowane, są jednak możliwe.

Co jednak zrobić, jeśli sami zainteresowani o tą pomoc nie proszą, a czasami i nie chcą z niech skorzystać? Polskie prawo przewiduje ubezwłasnowolnienia obywatela i umieszczenia go w zakładzie zamkniętym, jeżeli wymaga on leczenia, a jego stan jest poważny – jednak wiąże się to z długim procesem sądowo-administracyjnym, no i ktoś musi taki wniosek złożyć. Pozostają więc wspomniane mandaty i pouczenia – tu koło się zamyka, bo mimo że w tym zakresie działają aż trzy jednostki miejskie, to żadna z nich nie ma pomysłu jak rozwiązać problem.

– Można tych ludzi karać, ale to nic nie da, bo taka osoba niestety nie zapłaci mandatu – mówi Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Poznaniu. – Jedyne co możemy zrobić to konsekwentnie uprzykrzać tym osobom życie, nakładać cały czas kary za zakłócanie porządku lub picie alkoholu w miejscach publicznych, ale czy przyniesie to efekt? Szczerze wątpię.