Kolejorz poległ w Krakowie

Nieudana okazała się wycieczka Lecha Poznań pod Wawel. Po dwóch golach wiślaków Kolejorz wraca do stolicy Wielkopolski z zerowym dorobkiem punktowym.

Po pucharowej porażce w Lidze Mistrzów wszyscy poznańscy kibice mieli nadzieję, że poznańska lokomotywa “ruszy” w Krakowie, podczas meczu z Wisłą. Podstawy ku temu były – piłkarze Kolejorza nie narzekali na urazy, “trzon” drużyny (Linetty, Hamalainen i Trałka) był gotowy do gry, a wygrana na trudnym terenie w jakiś sposób na pewno zrekompensowała by pucharowe niepowodzenie.

Niestety, już w 7. minucie gry do bramki bronionej przez Jasmina Buricia trafił Rafał Boguski, po ładnym podaniu Pawła Brożka. Można tu winić Tamasa Kadara (który to już raz w tym sezonie…), ale prawda jest też taka, że cała formacja defensywna Kolejorza się nie popisała.

Lechowi gra się układała – piłkarze Kolejorza dochodzili do sytuacji strzeleckich, trafiali w światło bramki, grali kombinacyjnie, wielokrotnie przewyższali graczy Wisły wolą walki i umiejętnościami. Co z tego jednak, skoro na końcu musieli trafić do siatki bramki strzeżonej przez Radosława Cierzniaka. Bramkarz z białą gwiazdą na piersi zaś był tego dnia wyjątkowo dysponowany.

Lechitom nie udawało się strzelić gola, za to graczom Wisły Kraków – tak. W 94 minucie gry Jankowski łatwo minął Kadara przy linii bocznej, przebiegł przez pół boiska i celnie dograł do Boguskiego, który w sytuacji sam-na-sam nie miał problemów z pokonaniem Buricia.

Wisła Kraków – Lech Poznań 2:0