Legalni-nielegalni cudzoziemcy w Poznaniu – przez… procedury?

Wydział Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Poznaniu przekroczył już chyba wszelkie granice niedorzeczności – żali się nasza czytelniczka, której mąż, obywatel Ukrainy, od kilku miesięcy czeka na kartę czasowego pobytu. Wydział odpowiada, że problem zna, ale procedur przyśpieszyć się nie da. Bo nikt nie był w stanie przewidzieć takiej skali imigracji do Polski w tym roku.

Nasza czytelniczka wraz z mężem, obywatelem Ukrainy, w Poznaniu mieszka od 6 lat. Jej mąż stara się o drugą kartę czasowego pobytu z tytułu małżeństwa (trzecią w ogóle). Wniosek złożył 30 kwietnia, ale karty wciąż nie ma. Wcześniej, kiedy ubiegał się o kartę czasowego pobytu, nie było żadnych problemów.

– Całość zamykała się w przeciągu jednego miesiąca – opowiada czytelniczka. – W tym roku czekamy już na rozwiązanie sprawy od ponad 4 miesięcy i nie mamy pojęcia, jak długo jeszcze potrwa to ograniczanie swobody, bo w praktyce do tego się cała sytuacja sprowadza.

O jakie ograniczanie swobody chodzi? Jak mówi nasza czytelniczka, problem pojawia się np. wtedy, gdy cudzoziemiec próbuje znaleźć sobie w Poznaniu pracę. Bez karty czasowego pobytu jest to w zasadzie niemożliwe. Co więcej, bez karty nie jest możliwy ani wyjazd za granicę, ani nawet powrót do ojczyzny. Podobnie wygląda sprawa utworzenia konta bankowego – bez karty obcokrajowiec nie może tego zrobić.

– Każdego tygodnia wakacji czekaliśmy i dzwoniliśmy po informacje w nadziei, że uda się zaplanować jakiś wyjazd – bez sukcesu. Mąż chciał jechać po kopię prawa jazdy na Ukrainę, które zgubił, i nie może – żali się czytelniczka. W obliczu zaistniałej sytuacji czuje się bezradna i sfrustrowana, podobnie jak jej mąż. Razem wielokrotnie rozmawiali z pracownikami Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców. Ku ich zdziwieniu doskonale zdają sobie oni sprawę z tego, w jakiej sytuacji znajdują się przebywający na terenie Wielkopolski cudzoziemcy, ale procedur przyśpieszyć nie mogą. Bo w wydziale brakuje rąk do pracy. Jak to możliwe?

Wszystko spowodowane jest lawinowym wzrostem napływu cudzoziemców do Poznania i Wielkopolski. – Jeśli chodzi o wnioski o pobyt czasowy, w ubiegłym roku mieliśmy ich nieco ponad 3 tys. W tym roku, a jest dopiero wrzesień, przyjęliśmy ich 4 tys. 250. Do tego trzeba dodać inne wnioski i pozwolenia, którymi się zajmujemy. Pracujemy jak możemy, ale fizycznie nie mamy takich sił przerobowych, by przy tym wzroście spraw, z którym mamy do czynienia, nie było żadnych poślizgów – informuje Małgorzata Skrzypczak, zastępca dyrektora Wydziału ds. Obywatelskich.

Małgorzata Skrzypczak dodaje, że zatrudnienie w wydziale zostało już zwiększone o 2 osoby. W planach jest zatrudnienie kolejnych dwóch, to jednak wciąż może być za mało. Wielkopolska to jedno z 5 województw doświadczonych emigracją z Ukrainy.

Jak wiadomo, tak radykalnej sytuacji u naszych sąsiadów zza wschodniej granicy, nie sposób było przewidzieć, a to właśnie ona w decydującej mierze przekłada się na imigrację z tego kraju. W perspektywie jest jeszcze przyjęcie uchodźców z innych regionów świata. Przed Wydziałem Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców gorący czas. A dla przebywających w Poznaniu i w Wielkopolsce cudzoziemców – czas trudny i najprawdopodobniej… czas oczekiwania.