MiReK wrócił na Fredry

MiRKi, czyli Miejskie Regały Książkowe, nie mają w naszym mieście łatwego życia, ale ten jest wyjątkiem od reguły. Miejski Regał Książkowy z ulicy Fredry, przez chwilę nieobecny, po renowacji powrócił na swoje miejsce i wypełniony książkami czeka na tych poznaniaków, dla których książki to coś więcej niż dobra rozpałka.

Powinny być świadectwem postępu naszego społeczeństwa, są raczej obrazem jego zacofania – tzw. MiRKi, czyli Miejskie Regały Książkowe, nie najlepiej się u nas przyjęły. Większość z nich albo stoi pusta, albo zapełniona jest pozycjami, które, mówiąc bardzo delikatnie, do najciekawszych nie należą. W konsekwencji mało kto w ogóle z nich korzysta. Początki były obiecujące. MiRKi pękały w szwach od książek, a te rozchodziły się jak świeże bułeczki. Problem w tym, że wcale do nich nie wracały. Można było mieć wątpliwości, czy ktoś w ogóle je czytał. Bardziej złośliwi sugerowali, że niesubordynowani “czytelnicy” po prostu… palili nimi w kominku.

“Są permanentnie niszczone, smarowane czym popadnie i nikt tak naprawdę nie zostawia już w nich książek” – mówiła o MiRKach w wywiadzie dla naszego portalu Anna Misztak, redaktor naczelna serwisu lubimyczytać.pl. Trudno temu zaprzeczyć, ale jest w Poznaniu Miejski Regał Książkowy, który wygląda tak, jak powinien. Znajduje się na ul. Fredry.

“Nowa odsłona, nowa jakość, nowe perspektywy” – tak reklamuje go opiekujące się nim Centrum Kultury Zamek. Martyna Łokuciejewska, rzeczniczka prasowa Zamku, z żartem mówi o nim tak: – Po pobycie w ośrodku sanatoryjnym MiReK nabrał świeżych kolorów i z nadzieją przez czyste szyby wypatruje miłośników książek. W chwili, kiedy powrócił na swoje miejsce, rzesza wiernych wielbicieli powitała go z otwartymi na nowe książki ramionami.

Jak wygląda Miejski Regał Książkowy z ul. Fredry, sprawdziliśmy. Rzeczywiście nabrał kolorów, ma też czyste szyby. Może jest w nim nieco mniej książek niż w Bibliotece Narodowej, ale trzymamy kciuki, by szybko się zapełnił.