Czy tak zginęła Ewa Tylman? Dziennikarz ujawnia kulisy śmierci 26-latki

Adam miał zepchnąć Ewę ze skarpy, a potem nieprzytomną przeciągnąć na brzeg i zepchnąć do Warty – taką wersję śmierci Ewy Tylman przedstawia dziennikarz „Gazety Wyborczej”, który dotarł do treści zarzutu postawionego koledze 26-latki. Ewa Tylman miała zginąć nad ranem w poniedziałek, 23 listopada.

W piątek, 5 lutego, „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł „Sprawa Ewy Tylman. Wiemy, jak miała zginąć i jakie dowody ma prokuratura”. Jego autor, Piotr Żytnicki, dotarł do treści zarzutu, który prokuratura postawiła Adamowi Z. To on miał widzieć dziewczynę po raz ostatni.

Z informacji podanych przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że Adam Z. jest winny śmierci Ewy Tylman. Jak podaje „Gazeta”, chłopak miał zepchnąć Ewę ze skarpy przy moście św. Rocha. W wyniku upadku z wysokości kilku metrów 26-latka straciła przytomność. Adam Z. wykorzystał to, by przeciągnąć Ewę na brzeg rzeki, a następnie zepchnąć do Warty. Wszystko to miało się wydarzyć nad ranem w poniedziałek, 23 listopada.

Tuż przed dramatycznym zdarzeniem doszło do sprzeczki pomiędzy Ewą Tylman i Adamem Z., którzy – przypomnijmy – znali się z pracy w jednej z sieci drogerii. Prokuratura, jak nieoficjalnie dowiedział się dziennikarz „Gazety Wyborczej”, jako najbardziej prawdopodobny przyjmuje podtekst seksualny. Zgodnie z tą wersją chłopak chciał wykorzystać pijaną 26-latkę, ta zaś miała się na to nie zgodzić. Wprawdzie Adam Z. Od początku utrzymywał, że jest gejem, ale śledczy zakładają, że w sferze jego zainteresowań znajdowały się również kobiety. Dowodem na to mają być zapisy korespondencji na internetowych komunikatorach, gdzie chłopak miał flirtować z koleżankami.

Mimo wszystko informatorzy „Gazety Wyborczej” przyznają, że dowody w sprawie są bardzo skąpe, co więcej, nie ma pewności, że Ewa Tylman znalazła się w wodzie. Specjaliści podkreślają natomiast, że nawet jeśli w rzece uda odnaleźć się ciało, po tak długim czasie zalegania w wodzie ustalenie przyczyn śmierci może okazać się niemożliwe.

Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka poznańskiej prokuratury, zaznacza, że śledztwo prowadzone jest bardzo intensywnie. Póki co trudno spekulować, jak się zakończy. Przez ponad dwa miesiące udało się jednak zgromadzić 14 tomów akt, z których każdy ma 200 kart. Przesłuchano łącznie ponad stu świadków, niektórych kilka razy, oraz powołano biegłych z zakresu m.in. medycyny sądowej, biologii i genetyki. Intensywnie pracują również eksperci z laboratorium policji.

Zarzut, jaki został postawiony Adamowi Z., to zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Zamiar ewentualny tym różni się od bezpośredniego zamiaru zabójstwa, że przy ewentualnym przestępca przewiduje, że może dojść do przestępstwa, godząc się na jego dokonanie. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym grozi kara od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia.

Sam Adam Z. Wielokrotnie zmieniał swoje zeznania i jak na razie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Policja tymczasem bada także inne hipotezy, m.in. tę o uprowadzeniu.

Areszt Adama Z. Kończy się na początku marca, prokurator będzie jednak chciał jego przedłużenia. Uzasadnieniem takiej decyzji ma być konieczność przeprowadzenia badań psychiatrycznych podejrzanego. Będą one trwały cztery tygodnie.