Poznań po Czarnym Proteście: zatrzymani na Świętym Marcinie mogą trafić do więzienia na trzy lata

Trzy osoby zatrzymane podczas poniedziałkowych zamieszek pod poznańskim biurem Prawa i Sprawiedliwości usłyszały zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Według policji i ministra Mariusza Błaszczyka, co najmniej jeden z mężczyzn, a według działaczy Rozbratu również aresztowana kobieta mają związek ze środowiskiem anarchistycznym. Grozi im do trzech lat pozbawienia wolności.

3 października podczas Czarnego Protestu, sprzeciwu wobec propozycji wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji, doszło do zamieszek w centrum Poznania. Po pokojowej części demonstracji na placu Adama Mickiewicza, tysiące osób przeszło na ul. Św. Marcin, pod biuro Prawa i Sprawiedliwości. „W tym miejscu grupa osób – niczym nie sprowokowana – obrzuciła policjantów stojących na chodniku i w bramie kamieniami, racami i petardami” w oficjalnym oświadczeniu pisał mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Co najmniej pięciu funkcjonariuszy zostało rannych, jeden doznał uszkodzeń twarzy, inny poparzeń karku. Poszkodowanych odwieziono do szpitala.
– Nie wyobrażaliśmy sobie, że przy tego typu zgromadzeniu komukolwiek przyjedzie do głowy, żeby atakować policjantów – mówił Borowiak TVN24. – Jeden z zatrzymanych mężczyzn to osoba, która wcześniej byłą już kiedyś identyfikowana i zatrzymywana w związku z incydentami.

Oficjalne stanowisko ws. zajścia opublikowali też działacze anarchistycznego Rozbratu:

– Jedną z zatrzymanych osób, wg policji „agresorów”, jest Gosia z naszego Anarchistycznego Klubu/Księgarni Zemsta – relacjonują w oświadczeniu. – Tego dnia poszła, jak tysiące innych ludzi, wesprzeć protest przeciwko zagrażającej życiu i zdrowiu kobiet ustawie. Gdy stała z banerem pod biurem PiS, policja przepuściła brutalny atak. Nie wszystkich dało się uratować, a jedną z ofiar była właśnie Gosia. Najpierw została potraktowana gazem pieprzowym, spałowana, następnie wciągnięta w kordon i zawleczona do radiowozu.

Inaczej sytuację opisywał na antenie TVP Info minister Mariusz Błaszczyk:

– Zaatakowali policjantów, rzucali kamieniami, mieli kominiarki na głowach i w związku z tym policja zareagowała – tłumaczył szef MSWiA. – Na pewno dziś zostaną przedstawione zarzuty tym ludziom, będą to zarzuty dotyczące ataku na funkcjonariuszy polskiej policji.

Po przesłuchaniu trzech zatrzymanych ma wyjść na wolność. Naruszenie nietykalności cielesnej  funkcjonariusza publicznego podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli jednak czyn wywołało niewłaściwe zachowanie policjanta, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.