Tomasz J. oskarżony o doprowadzenie do wybuchu w kamienicy na Dębcu usłyszał wyrok

W Sądzie Okręgowym w Poznaniu zapadł wyrok w sprawie Tomasza J., oskarżonego o doprowadzenie do wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu.

Na podstawie zebranych dowodów, Tomaszowi J. zarzucano m.in. zabójstwo żony, znieważenie jej zwłok i doprowadzenie do wybuchu w budynku mieszkalnym poprzez uszkodzenie instalacji gazowej, co doprowadziło do śmierci kilku osób. Budynek został niemal całkowicie zniszczony i musiał zostać rozebrany.

Dziś w poznańskim Sądzie Okręgowym zapadł wyrok. Biegli uznali, że oskarżony był poczytalny w chwili popełnienia czynu, a sąd nie miał wątpliwości, że przedstawione dowody stanowią o winie Tomasza J. Mężczyzna został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie z więzienia dopiero po 30 latach.

Skazany musi również wypłacić zadośćuczynienie bliskim ofiar (po 100 tysięcy złotych) oraz pokrzywdzonym w tragedii (po 30 tysięcy złotych). Został również praw publicznych na 10 lat.

Wyrok nie jest prawomocny.

Obrona oskarżonego wnioskowała o uniewinnienie w zakresie niemal wszystkich zarzutów – poza tym o spowodowanie wypadku, w którym ucierpiał jego 11-letni syn i który miał miejsce 2 miesiące przed wybuchem w kamienicy. Zdaniem obrońców mężczyzny, prokuratura miała od początku śledztwa przyjąć wersję, że to Tomasz J. odpowiada za tragedię w kamienicy.

Tomasz J. na początku procesu oświadczył, że nie będzie obecny podczas rozpraw. Tymczasem dziś pojawił się na sali sądowej i wygłosił oświadczenie, w którym nie przyznał się do zarzucanych mu  czynów dotyczących marca 2018 roku. Przyznał się jedynie do doprowadzenia do wypadku, w którym ucierpiał 11-lateni syn, jednak jak wskazał, nie zrobił tego celowo.

Według ustaleń śledczych, w marcu 2018 roku Tomasz J. miał zabić swoją żonę, Beatę J., znieważyć jej zwłoki, a następnie uszkodzić instalację gazową doprowadzając do wybuchu, by zatrzeć ślady zbrodni. W wyniku zdarzenia zawaliła się połowa budynku – zginęły jeszcze cztery osoby, a ponad 20, w tym troje dzieci, zostało rannych. Prokuratura uznała, że była to próba zabójstwa 34 osób znajdujących się w tym czasie w budynku.

Jak przedstawiono podczas procesu, mężczyzna zadał żonie, Beacie J., aż 11 ciosów nożem, a powodem jego działania miała być prawdopdoobnie zazdrość i brak pogodzenia się z faktem, że żona wniosła pozew o rozwód.