Działacz PiS zorganizował imprezę dla swojego syna. Przerwała ją policja

Policja wpadła na przyjęcie weselne, które zostało zorganizowane w domu w Nowym Mieście nad Wartą. Okazało się, że jest to posiadłość wpływowego działacza Prawa i Sprawiedliwości w Wielkopolsce, Dariusza Szymczaka, który urządził przyjęcie dla swojego syna – pisze “Gazeta Wyborcza”. – Czekał na ślub półtora roku, nie chciał czekać dłużej – tłumaczy się.

Dariusz Szymczak jest jednym z najbardziej wpływowych działaczy PiS w Wielkopolsce. Przez lata kierował klubem partii w sejmiku wojewódzkim. Teraz jest prezesem państwowej spółki Enea Centrum i liderem struktur partii w Środzie Wielkopolskiej.

Przyjęcie weselne u działacza PiS

Jak donosi “Gazeta Wyborcza”, w czwartek w Nowym Mieście nad Wartą w domu Szymczaka odbywała się głośna impreza, która wzbudziła zaniepokojenie mieszkańców. Byli oni oburzeni organizowaniem przyjęcia w czasie pandemii, gdy obowiązuje zakaz zgromadzeń, w których uczestniczy więcej niż pięć osób.

Przed domem Szymczaka w czwartek stanęło kilka radiowozów, funkcjonariusze weszli na posesję. Gdy policjanci znaleźli się w środku, to impreza już dobiegała końca, a pracownicy firmy cateringowej pakowali swoje rzeczy. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji przekazał “Wyborczej”, że przebywały tam 23 osoby, a wśród nich pięcioro dzieci oraz sześcioro mieszkańców domu.

Wyjaśnienia Szymczaka

“Wyborczej” udało się skontaktować z Szymczakiem dzień po imprezie. – Limit przekroczyliśmy o dwie osoby. Przeprosiłem za to policjantów, wyrażam ubolewanie. Mój syn czekał na ślub półtora roku i już dłużej czekać nie chciał – stwierdził działacz PiS. Przedstawił tę imprezę jako “rodzinne spotkanie przy obiedzie i cieście”, a interwencja policji była wynikiem sąsiedzkiej złośliwości.

Gospodarz wyjaśnił, że nie było to wesele, tylko rodzinna kolacja po ceremonii ślubnej. To samo mówiły inne osoby obecne na przyjęciu

 informuje Andrzej Borowiak.