To jeszcze nie koniec procesu w sprawie Ewy Tylman

Nie będzie jeszcze zakończenia procesu w sprawie śmierci Ewy Tylman. Sąd uwzględnił wniosek prokuratury i oskarżyciela posiłkowego, by włączyć do procesu przesłane niedawno nowe dowody w sprawie. Tym samym odroczono dzisiejszą rozprawę i zaplanowane mowy końcowe.

 

Proces jest już drugim w sprawie śmierci Ewy Tylman. Po pierwszym, który trwał ponad 2 lata, oskarżony Adam Z. został uniewinniony od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym.

Prokuratura i rodzina Ewy Tylman odwołali się od wyroku, co w styczniu 2020 roku uwzględnił sąd nakazując rozpoczęcie ponownego procesu.

Zarówno podczas pierwszego procesu jak i sąd rozpatrując apelację wskazywał, że możliwa jest zmiana kwalifikacji czynu. Uwzględniając apelację podkreślono, że „co najmniej jedna osoba powinna odpowiadać za nieudzielenie pomocy”. Mimo tego, prokuratura nie zdecydowała się na zmianę i Adam Z. ponownie oskarżony jest o zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

Drugi proces ruszył w marcu 2021 roku. Sąd odrzucił wniosek prokuratury o ponowne przesłuchanie świadków. Sędzia Katarzyna Obst wskazała, że wystarczające będzie wykorzystanie zeznań zebranych podczas pierwszego procesu. Dzięki temu wydanie wyroku spodziewane jest o wiele szybciej niż ostatnio.

W czasie rozprawy w maju nastąpił zwrot akcji. Sędzia poinformowała, że do sądu wpłynęły nowe dowody w sprawie. To dwa telefony komórkowe przesłane anonimowo do łódzkiego biura detektywistycznego, które przekazało paczkę Policji, a ta do poznańskiego sądu. Nadawca w liście twierdzi, że urządzenia należały do radnego z Krakowa i są na nich zapisane informacje istotne dla śledztwa. Jego zdaniem 26-latka została zamordowana. Sam chciał pozostać anonimowy „gdyż nie chce skończyć jak Ewa Tylman”.

Według informacji przekazanych sądowi, telefony nie były uruchamiane w biurze detektywistycznym. Sędzia w maju poinformowała o konieczności powołania biegłego z KWP w Poznaniu, a następnie wydaniu postanowieniu o sprawdzeniu obu urządzeń oraz wydrukowaniu wszelkiej zawartości, jaka się na niej znajduje.

Podczas dzisiejszej rozprawy miały zostać wygłoszone mowy końcowe, jednak sędzia Katarzyna Obst już na początku odniosła się do przesłanych w maju nowych dowodów. Jak poinformowała, uwzględniono wniosek prokuratury i oskarżyciela posiłkowego o włączenie urządzeń do sprawy. Oznacza to, że sąd zwróci się z wnioskiem do operatorów wskazanych telefonów komórkowych o ujawnienie danych osobowych i adresowych użytkowników tych urządzeń.

Zdaniem pełnomocnika rodziny Tylman, treści zawarte w telefonach mogą mieć kluczowe znaczenie dla przebiegu sprawy i rzucić na nią nowe światło. Na razie nie wiadomo czy i jaka treść znajduje się na telefonach oraz czy rzeczywiście są tam informacje ważne dla sprawy.

W związku z takim obrotem wydarzeń, dzisiejsza rozprawa została odroczona. Proces potrwa więc dłużej niż początkowo zakładano.

Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku, kiedy to nie wróciła do domu po imprezie firmowej. Z zabezpieczonych nagrań monitoringu oraz z zeznań świadków wynika, że 26-latka była mocno pijana – przewracała się, nie potrafiła utrzymać się w pionie, szła chwiejnym krokiem i miała problem m.in. z założeniem płaszcza.

Jeszcze w czasie poszukiwań zatrzymano Adama Z., jej kolegę, który był ostatnią osobą, która ją widziała.  Razem wracali po imprezie do domu. On także był pijany w noc zniknięcia kobiety.

Ślad po 26-latce urywał się nad Wartą, w rejonie ul. Kazimierza Wielkiego i mostu św. Rocha. Po kilku miesiącach, w 2016 roku ciało zaginionej zostało wyłowione z rzeki kilka kilometrów dalej.