Ukrainki spóźniły się na autobus do Ukrainy, w którym miały już bagaże. Pomogła im straż miejska

W związku z wybuchem wojny w Ukrainie, wiele osób na co dzień pracujących w Poznaniu i okolicach zdecydowało się powrócić do ojczyzny. Jedni zostali tam by walczyć, inni – głównie kobiety – pojechali po bliskich. Stres wywołany obawą o bliskich wymaga szczególnej wyrozumiałości ze strony pozostałych. Wiedzą o tym strażnicy miejscy oraz kierowca autokaru, który z Poznania wyjechał na Ukrainę.

 

Sytuacja miała miejsce w rejonie dworca autobusowego w Poznaniu. Strażnicy miejscy z Referatu Wilda zauważyli dwie kobiety przebiegające przez przejście dla pieszych mimo zapalonego czerwonego światła sygnalizacji. Obie próbowały zatrzymać wyjeżdżający z dworca autokar.

Strażnicy podeszli do nich – okazało się, że są to Ukrainki, które chcą pojechać do ojczyzny po swoje dzieci, które przebywają na terytorium Ukrainy. W autokarze zostawiły swoje bagaże i poszły do sklepu dokupić jeszcze jedzenie. Niestety, spóźniły się i autobus ruszył bez nich.

Funkcjonariusze postanowili pomóc zapłakanym kobietom i w punkcie informacji na dworcu poprosili o numer telefonu do kierowcy. Skontaktowali się z nim prosząc, by zatrzymał autokar i poczekał na pasażerki.

Mężczyzna poinformował, że jest na wysokości Górczyna, ale zatrzyma się przy ul. Głogowskiej. Wskazał także dokładną lokalizację, dzięki czemu po kilku minutach strażnicy miejscy dowieźli Ukrainki na miejsce, by mogły kontynuować podróż w drodze po swoje dzieci.

Jak podkreśla straż miejska, życzliwość w życiu codziennym jest istotna – szczególnie w stresujących sytuacjach, a nerwów obu kobietom nie brakuje w ostatnim tygodniu.