“Zielony punkt na czerwonej mapie”: Wielkopolska wieś z pomysłem na rolniczą suszę

Brak wody w kranach, wysychające ogrody, a nawet znikające jeziora – to efekty suszy, która dotyka większość terenów Polski. Tegoroczna susza dotknęła ponad połowę polskich województw. Wysokie temperatury sprawiły, że wody jest coraz mniej. Wielkopolska wieś ma jednak na nią sposób.

(materiał reporterów programu “Uwaga” TVN)

 

Od 80-100 proc. gruntów ornych jest dotkniętych suszą. Wszystkie rekordy, jakie są związane z temperaturą, występują tylko w tym stuleciu. Pada rekord za rekordem, jeśli chodzi o poszczególne pory roku, poszczególne miesiące. Rekordy były zawsze wtedy, kiedy była największa susza – mówi prof. Andrzej Doroszewski z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.

– W Wielkopolsce ten problem zaobserwowaliśmy najwcześniej, ale z map wynika, że problem suszy obserwujemy też w centralnej części Polski, chociażby w województwie łódzkim, ale widać problem też na Pomorzu i na krańcach wschodnich – opowiada Jan Szymankiewicz z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie.

Brakuje wody w Gąbinie

Mieszkańcy Gąbina (województwo mazowieckie) od wielu tygodni żalą się na brak wody. Tymczasem burmistrz miasteczka tłumaczy, że wstrzymywanie regularnych dostaw wody to efekt suszy.

– Wodę musimy kupować w sklepie. W butelkach pięciolitrowych i tak napełniać wannę. Kąpiemy się w wodzie mineralnej, bo innej możliwości nie ma – mówi Marek Sadokierski.

Mieszkam w Gąbinie od ponad 10 lat i praktycznie od wiosny do października brakuje wody. Trzeba chodzić do sklepu po bańki pięciolitrowe. Stoi tego mnóstwo w łazience, tak się żyje, tak się kąpie i pierze – wskazuje Ewelina Nowakowska.

Przy małych dzieciach nie ma takiej opcji, by bez wody normalnie funkcjonować w ciągu dnia – mówi Agata Jankowska, mieszkanka Gąbina.

Jak informuje urząd miasta, długotrwała susza kilkukrotnie zwiększyła pobór wody z sieci wodociągowej, co w znacznym stopniu obciążyło funkcjonowanie stacji uzdatniania wody na terenie gminy.

– Zrobiłem zdjęcia, które pokazują, jak ogromny strumień wody leje się na boisko, by podlać murawę. Z informacji przekazanych przez prezesa, dowiaduję się, że woda pochodzi ze studni głębinowej i to nie wpływa na ciśnienie w wodociągu miejskim. Ale moim zdaniem wody podziemne są naczyniami połączonymi. Jeśli z jednego miejsca weźmiemy wodę, to mniej może być w studni do zaopatrzenia mieszkańców. Oburzyło mnie to, że z jednej strony oszczędzamy, a tu woda się leje – mówi Tomasz Nowacki, radny miasta i gminy Gąbin.

Okoliczne miasta, wioski i gminy nie mają problemu, mimo że rolników jest więcej, stadionów jest więcej, to coś tu nie gra. Jeżeli problem jest taki, że ta stacja jest niewydolna, to może trzeba poszukać innych źródeł – uważa pani Anna.

Warszawa czyści ulice wodą z basenów

Susza wymusza na nas oszczędzanie wody oraz nadzwyczajną dbałość o jej powtórne wykorzystanie. Ograniczanie podlewania ogródków, przepompowywanie wody z basenów czy zbieranie deszczówki to cenny instruktaż, do którego powinniśmy przywyknąć.

Zarząd Oczyszczania Miasta w Warszawie kontynuuje swoją ekoakcję polegającą na pobieraniu wody z miejskich basenów i wykorzystywania jej do sprzątania miasta – mówi Zofia Kłyk z Zarządu Oczyszczania Miasta. I dodaje: – Z czterech warszawskich pływalni woda została przepompowana do 90 pojazdów służb oczyszczania i wykorzystaliśmy ją do mycia ulic i torowisk tramwajowych.

Fala upałów, a także niskie opady deszczu, doprowadziły do suszy rolniczej. Naukowcy monitorujący uprawy w piętnastu województwach dostrzegają wyraźne efekty suszy.

Nie tylko upał przyniósł dramatyczne skutki suszy, to także efekt braku sensownej polityki gospodarowania zasobami naturalnymi.

– Kukurydza teraz kwitnie, właśnie teraz potrzebuje wody na zalążek kolby, a nie ma wody. Plonu nie będzie, a z czegoś to wszystko trzeba zapłacić – nawozy, środki chemiczne, nasiona, siewy i transport. To wszystko trzeba zapłacić – mówi rolnik Marek Dronkiewicz.

Na tym polu jest 100 hektarów rzepaku ozimego. Po ziarnach widać, że plony się szykują na jakieś 50-60 proc. mniej niż się spodziewaliśmy. Powodem jest susza – mówi Tadeusz Leśniewski.

Pomysł na suszę rolniczą

Odwiedziliśmy Snowidowo – niewielką wieś w Wielkopolsce. Pomimo panującej suszy, Snowidowo w odróżnieniu od wielu okolicznych miejscowości w regionie, jest wciąż zielnym punktem na czerwonej mapie obszarów dotkniętych suszą. Jak to możliwe? Autorem prostego systemu irygacyjnego w okolicy jest młody biolog i rolnik – Patryk Kokociński.

– W naszym stadzie utrzymujemy 100 krów dojnych, łącznie z młodzieżą i cielętami to 250 zwierząt. Najważniejsza sprawa to zapewnić im paszę na cały rok. To też nie są zwykłe krowy, to krowy superwydajne. To czwarte najbardziej wydajne stado w Polsce – opowiada Patryk Kokociński.

Dzięki działaniom młodego biologa w Snowidowie nie brakuje wody, a tym samym karmy dla zwierząt. Prosty system irygacji pól, z którego coraz chętniej korzystają inni rolnicy, zapewnia regularne nawadnianie gleb.

Fakt, że mamy mniej opadów niż reszta kraju, to jest jedna kwestia. Druga kwestia jest taka, że sobie nie pomagamy, jeśli nie powiedzieć, że sami sobie szkodzimy. Usunęliśmy z krajobrazu wszystkie obszary, które pomagają nam magazynować wodę, a one chronią nasze pola przed wysychaniem – mówi Kokociński. I dodaje: – My zbudowaliśmy kilkanaście zastawek przypominających trochę tamy bobrów i zatrzymujemy wodę, na tyle, na ile się da. Zatrzymujemy wodę w istniejącej sieci melioracyjnej, tak, żeby nie odpływała z pól, a w momencie jak jest jej za dużo, tylko gromadzimy ją na czas, kiedy wody będzie brakowało.

– Nikomu nie zabieramy wody, bo łapiemy ją w miejscu, w którym ona spada. I to jest najważniejsze, jeśli chodzi o retencję – podkreśla pan Patryk.

Ale myślę, że o około 80 proc. ograniczyliśmy straty w wyniku suszy – wylicza Kokociński. I dodaje: – Rolnicy coraz chętniej korzystają z tych rozwiązań. Na początku byliśmy uważani za kosmitów, że to jest jakaś abstrakcja. W pierwszym roku, kiedy zbudowaliśmy zastawki na rowach i w rowach pojawiła się woda, to ludzie wystraszyli się. To pokazuje, w jakim poziomie absurdu żyjemy, ponieważ rowy są od tego, żeby woda w nich była i została w nich jak najdłużej – tłumaczy pan Patryk.

Trzeba oszczędzać wodę

– Temperatura cały czas rośnie. W ciągu ponad 20 lat to każdego roku mamy temperaturę wyższą od średniej – prof. Andrzej Doroszewski.

– Zdecydowanie apelujemy o oszczędzanie wody przy takich czynnościach jak zmywanie naczyń czy czyszczenie zębów. A także o oszczędność przy myciu samochodu czy podlewaniu ogródka. Zachęcamy też do wykorzystywania deszczówki – mówi Jan Szymankiewicz z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie.