Kosztowny błąd sędziego poznańskiego sędziego. Zapłacą wszyscy podatnicy

Wyrok wydany przez sędziego Mateusza Bartoszka, okazał się być wyjątkowo kosztownym błędem, za który zapłaci Skarb Państwa, a dokładniej, podatnicy.

 

Sprawa, o której pisze „Gazeta Wyborcza” dotyczyła córki Eugeniusza L., żołnierza Armii Krajowej, który był uwięziony przez komunistyczne władze. Kobieta domagała się od państwa odszkodowania w wysokości 11 milionów złotych, powołując się na ustawę lutową, umożliwiającą unieważnianie stalinowskich wyroków.

Sędzia Bartoszek, który przez 20 lat orzekał w sądzie rejonowym, a – jak wskazuje Wyborcza – karierę zaczął robić po przejęciu władzy przez PiS, awansując do sądu okręgowego i otrzymując nominację na prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, przyznał córce żołnierza 756 tys. zł za okres, jaki jej ojciec miał spędzić w więzieniu. Jednakże, w drugiej instancji, sędzia Marek Kordowiecki, po przeczytaniu akt sprawy, stwierdził istotne błędy faktyczne w wyroku.

Z dokumentacji IPN wynika, że Eugeniusz L. spędził w areszcie nie cztery i pół roku, jak ustalił Bartoszek, a jedynie rok i siedem miesięcy. Jego uwolnienie nastąpiło po ataku podziemia na więzienie w Kielcach w sierpniu 1945 roku, a nie po zakończeniu dłuższego pobytu w areszcie.

Okazało się, że sędzia sądu pierwszej instancji nie zapoznał się z dokumentacją sprawy.

Mimo tych ustaleń, sąd drugiej instancji nie mógł obniżyć zasądzonych 756 tys. zł. Dlaczego? Ponieważ prokuratura nie zaskarżyła wyroku – apelację złożyła córka żołnierza domagając się jeszcze wyższego zadośćuczynienia.

Obecnie jedyną drogą do zmiany tej decyzji jest kasacja do Sądu Najwyższego, którą może złożyć nowy minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar, ale dopiero po zwróceniu się do prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, Mateusza Bartoszka. Biorąc pod uwagę, że wyrok jest jego błędem, wątpliwe jest, by zwrócił się z takim wnioskiem.