Dywanowy piknik na placu Wolności

Piknikowe kosze, własnoręcznie upieczone ciasta, kawa i herbata – no i oczywiście dywany. Na placu Wolności trwa kolejny piknik. Wszyscy poznaniacy i nie-poznaniacy zaproszeni!

To już trzecie spotkanie piknikowe w tym miejscu – pierwsze odbyło się w 2010 roku, w październiku. Pomysłodawcą piknikowania na placu był Franek Sterczewski, przyszły architekt, który postanowił zrobić coś, by oswoić tę nieprzyjazną i niezagospodarowaną miejską przestrzeń. Piknik z koszami, kocami i przysmakami wydawał się idealnym pomysłem – i tak właśnie było…

We wrzesniu ubiegłego roku odbył się drugi piknik, w którym wzięło udział kilkadziesiąt osób, a dziś, w piękną słoneczną niedzielę 9 września, trwa trzeci. Dywanowy. Dlaczego dywanowy? Bo Franek Sterczewski jest autorem koncepcji “Trawa Na Wolności”, wyróżnionej w konkursie organizowanym przez Miasto Poznań – Centrum Warte Poznania. Niestety, na przyklejenie sztucznej trawy na placu w miejscach, po których nie chodzą ludzie, nie zgodziła się Miejska Konserwator Zabytków. Franek wymyślił więc dywany – plac Wolności jest pokryty kamienną kostką, więc rozkładanie się na niej na leżąco bez miękkiego wsparcia jest męczące…

Jednak są odważni, którym kamień nie przeszkadza.
– Jest tam cudnie ciepło, że wcale tego nie czuję – mówi Maja, która opala się w promieniach wrześniowego słońca. – Chciałam trochę poczytać, ale wystarczyły dwie mufinki i zrobiło mi się tak błogo, że chyba zasnę…

Jednak zasnąć Mai się nie udało, bo do jej koca, na którym piknikuje z przyjaciółką Tosią, ciągle podchodzą znajomi. Kolega Mateusz przyniósł nawet kawę w termosie.
– Piec nie umiem, więc to mój sposób na wkupienie się na ciastka do którejś z dziewczyn – śmieje się, rozlewając parujący płyn do kubeczków. Przewidująco zabrał też poduszkę.
– W ubiegłym roku ścierpłem cały od tego siedzenia na kamieniach – mówi, sadowiąc się wygodnie. – Teraz byłem przezorny…

Gdyby jednak ktoś nie zabrał swojego kosza piknikowego albo skończyły mu się w  nnim zapasy, zawsze może podejść do stoiska Bike Cafe, które rozłożyło się pod platanem. Mufinek tam wprawdzie nie ma, ale jest kawa w kilku wersjach. Zawsze więc można się z kimś wymienić…

Na placu dominują koce i leżaki, dywanów jest jakby trochę mniej, i to raczej małych. No cóż, donieść na plac duży dywan nie byłoby łatwo, choć siedzi się na nim zdecydowanie wygodniej. Organizatorzy pikniku wyliczyli, że gdyby tylko 62 osoby przyniosły dywany średniej wielkości, to udałoby się nimi przykryć aż 441 metrów kwadratowych placu. A powierzchnia przykryta dywanami prezentuje się nieporównanie przytulniej i sympatyczniej niż przykryta kamienną kostką…

Piknik rozpoczał się w samo południe i ma trwać do zachodu słońca. Każdy chętny może czuć się zaproszony!