Mroźne noce, ostre słońce w dzień i śnieg – taka właśnie pogoda sprawia, że wiele budynków zdobią całe szeregi błyszczących, pięknych i bardzo dekoracyjnych lodowych sopli. Spole wyglądaja pięknie, ale mogą być bardzo nieprzyjemne i… niebezpieczne. Przekonali się o tym przechodnie na ulicy Wrocławskiej, osypani gradem kawałków lodu i resztek śniegu, które odpadły od gzymsu jednej z kamienic.
– Mam mokry płaszcz, ale nie bardzo – mówi Monika Maciejewska, jedna z ofiar spadającego lodu i śniegu. – Kawałki były małe i nic mi się nie stało. Ale gdyby tu szła matka z małym dzieckiem… Czy ktoś nie powinien oczyścić tej kamienicy? Przecież to niebezpieczne!
I z pewnością tak jest: w niedzielę i w poniedziałek chodnik przed kamienicą cały był pokryty pokruszonym, topniejącym lodem, a przechodnie obchodzili ten fragment ulicy z daleka, bo lód co jakiś czas sypał się na głowy przechodniom. Na szczęście były to tylko małe kawałki – ale co by się stało, gdyby odłamał się jeden z większych sopli i spadł komuś na głowę…?
A sądząc po stanie gzymsów – jeszcze długo będzie się sypał. Sople jak zwisały w sobotę i niedzielę, tak zwisają w poniedziałek i nie widać nawet śladów, że ktoś próbował je usunąć, żeby zmniejszyć zagrożenie.
Za usuwanie sopli i nawisów śnieżnych odpowiedzialny jest właściciel budynku, zgodnie z uchwałą rady miasta, jak wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży miejskiej.
– Właściciel powinien oddzielić taśmą ten teren i wezwać specjalistyczną firmę, żeby usunęła sople – tłumaczy. – Albo wykonać to samodzielnie, jesli ma stosowne uprawnienia.
Jeśli tego nie zrobi, może otrzymać mandat od straży miejskiej w wysokości 500 zł. Natomiast jeśli spadający sople spadnie na kogoś i zrobi mu krzywdę – sprawa staje się znacznie bardziej poważna.
– Wówczas to już nie jest wykroczenie, ale przestępstwo – ostrzega Przemysław Piwecki. – I wtedy sprawia trafia do prokuratury. Lepiej więc obowiązku usuwania lodowych sopli nie lekceważyć…
Czytaj także:
Strażacy usuwali nawisy śnieżne