Inwestycje dla Poznania: podwyżka cen biletów to absurd

Stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania apeluje do poznańskich radnych, by zaprotestowali przeciwko kolejnej podwyżce cen biletów zaplanowanej na 2014 rok. – To absurd i dobijanie komunikacji – uważają działacze IdP.

Oto treść listu otwartego, jakie stowarzyszenie rozesłało do poznańskich radnych.

Na początku poprzedniego tygodnia opublikowaliśmy analizę sprzedaży biletów ZTM, w latach 2009-2013, ze szczególnym uwzględnieniem wpływu podwyżek. Zastosowaliśmy w niej miernik czasowy, który pozwala na łatwe porównanie sprzedaży zarówno w danych grupach (długookresowe, krótkookresowe, czasowe i przystankowe) jak i niezależnie od zmiany taryfy. Wnioski jakie z niej płyną są dla komunikacji w Poznaniu zatrważające – po podwyżkach, sumaryczny spadek sprzedaży czasu w 2013 roku wyniósł ponad 20%! Najgorzej sytuacja ma się z biletami długookresowymi – spadek w 2013 roku to aż 22,1%.

W 2011 roku, kiedy uchwalono plan kolejnych podwyżek, Platforma Obywatelska zapowiadała, że zgadza się na wzrost cen, ale pod warunkiem usprawnień dla transportu publicznego. Z kolei w 2012 roku, przed głosowaniem nad obywatelskim projektem uchwały, dotyczącym zamrożenia styczniowej podwyżki, zapowiadaliśmy, że wprowadzenie kolejnej spowoduje odpływ pasażerów. PO z kolei zaraz po odrzuceniu tej uchwały zapowiadała rozmowy o komunikacji i spotkania „okrągłego stołu”. Tymczasem w 2013 roku mamy podwyżki i odpływ pasażerów. Za to, przez półtora roku, usprawnień wprowadzono raptem kilka i poprawiono parę sygnalizacji, a zapowiadane rozmowy o komunikacji zakończyły się tak samo szybko jak zaczęły – drugiego spotkania już nie zorganizowano.

W obliczu propozycji kolejnej podwyżki, która ma wejść w życie od 2014 roku razem z PEKĄ, oraz liczb jakie prezentujemy w raporcie uprzejmie alarmujemy: to absurd i dobijanie komunikacji. Kolejne straty pasażerów ZTM odbiją się na nas wszystkich – przewidywane wpływy do budżetu będą mniejsze, a w większych korkach będziemy stać wszyscy, zarówno jadąc samochodem jak i autobusem.

Oczywiście, można teraz podjąć argument, że to wszystko wina remontów, a PEKA wprowadzi korzystne taryfy. Można do końca roku nic nie zrobić, powtarzając te słowa jak mantrę i licząc, że samo z siebie wszystko wróci do stanu sprzed podwyżek. Można liczyć, że na wieści o zakończeniu remontów mieszkańcy zrobią „hurra” i nawet nie zwrócą uwagi na kolejną podwyżkę. I można też mieć nadzieję, że osoby, które zrezygnowały z komunikacji miejskiej na rzecz innych środków transportu, samoczynnie do niej wrócą. Można. Tylko nie ma najmniejszych podstaw by wierzyć, że tak będzie.

Warto zaznaczyć, że w 2012 roku, przed czerwcową podwyżką cen biletów, też były remonty – I etap przebudowy Ronda Kaponiera, tramwaje były wyłączone z ruchu w ciągu całej Grunwaldzkiej, Przybyszewskiego i Reymonta, komunikacja zastępcza funkcjonowała na GTR, a w związku z realizacją wyjazdu z przedłużenia PST do Dworca Zachodniego czasowo odłączona od tramwajów była Głogowska. W tym okresie, liczba sprzedanego czasu wzrosła o 7,6%. Jak widać, remonty temu nie przeszkodziły.

Wprowadzenie podwyżek było błędem. Dane wyraźnie wskazują: nie tędy droga. Jest to ślepy zaułek, który prowadzi do kolejnych cięć kursów i podwyżek cen. Zaułek, w który się trafia patrząc tylko na wpływy z biletów, nie przejmując się portfelem ani dobrem pasażerów i mieszkańców. Można też z niego wyjść, dając wyraźny sygnał – transport publiczny w mieście jest priorytetem. Podjąć konkretne działania tak, by z końcem remontów mieszkańcy otrzymali nową propozycję: transport sprawniejszy i tańszy niż obecnie, który dalej będziemy przyspieszać i promować. Bilet semestralny jest dobrym, pierwszym krokiem – jednak stale jest to krok mały.

Do zagłębiania się w ślepy zaułek wystarczy nic nie robić, zostawić planowane podwyżki i nie martwić się priorytetem dla komunikacji zbiorowej. By z niego wyjść potrzebny jest zarówno spory nakład pracy jak i odważne decyzje. Szanowni Państwo, którą drogę obierzecie?