Anarchiści powiesili… prezydenta. I arcybiskupa też

Wojewoda Piotr Florek, prezydent Ryszard Grobelny, wiceprezydent Mirosław Kruszyński, arcybiskup Stanisław Gądecki i Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji – ich portrety zawisły na ścianach skłotu przy ulicy Paderewskiego. Tak poznańscy anarchiści uczcili 14 lipca, rocznicę Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Warto przypomnieć, że rocznicę rewolucji obchodzi się w dzień zburzenia Bastylii przez lud francuski, która jako więzienie była symbolem ucisku i terroru władz.

W Poznaniu Bastylii nie zburzono, głównie dlatego, że jej tu nie mamy. Była natomiast stylizacja na inny charakterystyczny element rewolucji, czyli egzekucję. Przy wieszaniu portretów był obecny kat, który wybijał werble, w tle rozbrzmiewala “Marsylianka”, a widzowie z góry zostali obrzuceni ulotkami, które informowały o winie poszczególnych członków elity. Bo akcja nazywała się “Wieszamy elity”.

Za co zostali powieszeni członkowie władz świeckich i duchowych miasta oraz województwa? O tym właśnie informowały ulotki.

Prezydentowi Ryszardowi Grobelnemu dostało się więc za to, że jest kasjerem know how, który doprowadził Poznań do kryzysu i zajmuje się głównie brylowaniem na bankietach oraz popijaniem koniaku z najbogatszymi ludźmi w kraju. W wolnych chwilach zamyka szkoły, obniża płace, zabiera biednym i daje bogatym.

Mirosław Kruszyński został powieszony za to, że jest zausznikiem prezydenta, a od wielu lat zajmuje się niszczeniem miejskiego transportu publicznego. Bez umiaru forsuje podwyżki cen biletów, jest też odpowiedzialny za to, że połowa miasta jest rozgrzebana wskutek remontów, a także skutecznie ogranicza budowę nowych mieszkań i zarządza masowe eksmisje na bruk.

Andrzej Borowiak z kolei dostał się na szubienicę za to, że – według anarchistów – zajmuje się tuszowaniem policyjnego bandytyzmu i jest na każde zawołanie, jak trzeba wykonać brudną robotę dla ludzi z grubym portfelem i układami.

Wojewóda Piotr Florek został oskarżony o dobicie do dna pod względem standardów etycznych, bo umówił się na spotkanie z czyścicielem kamienic. Anarchiści wypomnieli mu też to, że obiecał wodę na Stolarskiej “na święta Bożego Narodzenia”, ale nie ma jej tam do dziś.

Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego nazwano z kolei “ostrym graczem na rynku nieruchomości posiłkującym się Pismem Świętym”. Powodem takiej opinii jest trwająca walka kurii o budynek szkoły baletowej. I ten akurat wyrok poznaniacy skwitowali oklaskami…