Premiera filmu „Hiszpanka” z opóźnieniem!

Uroczysty pokaz filmu o Powstaniu Wielkopolskim miał towarzyszyć obchodom 95 rocznicy wybuchu tego zrywu narodowego. Ale nie będzie. Bo to nie ma być film na okazję jakiegoś wydarzenia, tylko dzieło, przy okazji którego o powstaniu będziemy mówić znacznie częściej niż tylko z powodu kolejnych rocznic.

Hiszpanka to film którego akcja rozpoczyna się tuz po zakończeniu pierwszej wojny światowej. W tle mamy powstanie wielkopolskie, ale uwagę przyciągać będzie przede wszystkim postać Ignacego Paderewskiego. To o jego duszę i rozum będą walczyć dwa zaprzyjaźnione ze sobą obozy jasnowidzów, których przeciwnikiem będzie doktor Abuse – potężne i złowrogie pruskie medium.

Inicjatorem powstania filmu był Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego.
– Chcemy poprzez ten film zainteresować wszystkich tematem Powstania Wielkopolskiego – podkreśla marszałek. – Może w taki sposób zainspirujemy do poszukiwań informacji o tym zwycięskim zrywie.

Prace nad filmem rozpoczęły się przed dwoma laty. Zdjęcia kręcono w Warszawie, Łodzi i Wrocławiu. W Poznaniu filmowcy pojawili się na Starym Rynku, w Teatrze Polskim oraz na Ławicy. We wszystkich poznańskich lokacjach towarzyszyli im mieszkańcy naszego miasta, którzy pojawiają się w filmie w roli statystów.
– Chcieli zagrać, bo mieli emocjonalny stosunek do powstania. Chyba tylko to pozwoliło im wytrwać nagrania przy temperaturze minus dwadzieścia stopni Celsjusza – opowiada Łukasz Barczyk, reżyser Hiszpanki. Byli też i tacy statyści, którzy podróżowali za ekipą filmową: – Wytworzyła się między nami specyficzna więź, co dla mnie było czymś niesamowitym. Ci ludzie wiedzieli, że nie mogą pojawić się w filmie wielokrotnie, ale też chcieli nam pomóc. Bardzo często grają więc plecami, a ich twarz jest zasłonięta.

Hiszpanka nie była łatwą produkcją. Oprócz setek statystów, należało jeszcze skompletować ponad sześćdziesięcioosobową obsadę filmu. Ujęcia filmowane były pięcioma różnymi kamerami i żeby zobaczyć je wszystkie filmowcy musieliby poświęcić 70 dni. Tak też się stało. Montaż, który rozpoczął się w marcu zakończył się kilka dni temu. Jednym z pierwszych widzów był marszałek Woźniak, który stwierdził, że film zapowiada się obiecująco. Na widowni znalazł się też Jan Peszek, odtwórca roli Tytusa Ceglarskiego.
– Nasz film jest zaprzeczeniem tego, czego wymaga dzisiejszy rynek filmowy. Dużo w nim z ducha polskiego romantyzmu, czego namacalnym dowodem są grupy spirytualistów – podkreśla Peszek. Aktor zwrócił też uwagę na wielowątkowość historii: – „Hiszpanka” nie epatuje gotowymi hasłami i z pewnością może wzbudzać dyskusje. Myślę, że dobierze się do skóry przede wszystkim młodej widowni.

Początkowo premierę filmu zaplanowano na koniec tego roku. Hiszpanka miała uświetnić 95 rocznicę Wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Wiadomo jednak, że to się nie uda.
– Praca przy filmie toczy się w tempie rakiety, jednak nie uda się nam go skończyć do grudnia. Z drugiej strony to będzie też doskonały powód do tego, żeby mówić o Powstaniu Wielkopolskim nie tylko przy rocznicach – podkreśla reżyser filmu. – Chcemy stworzyć obraz, z którego będziemy dumni.

– Rocznica byłaby doskonałym pretekstem do premiery „Hiszpanki” i o tym grudniowym terminie rozmawiałem też z reżyserem – zaznacza marszałek Woźniak. – Oboje jednak uznaliśmy, że film zasługuje na oddzielną celebrację.

Film „Hiszpanka” w reżyserii Łukasza Barczyka po raz pierwszy zostanie pokazany w Poznaniu, na wiosnę przyszłego roku. Do kin ma trafić jesienią 2014 roku.