Kartony do przeprowadzki poszły na… dary

Nietypową współpracą zakończyło się spotkanie przeciwników urzędującego prezydenta z jego sztabem wyborczym, do jakiego nieoczekiwanie doszło w środowe popołudnie przy Urzędzie Miasta Poznania. Co się tam wydarzyło?

Nadzwyczaj słaby wynik Ryszarda Grobelnego, urzędującego prezydenta Poznania, zachęcił wiele środowisk do większej śmiałości. Doszło nawet do tego, że część poznaniaków zaczęła nawoływać prezydenta do wyprowadzki z placu Kolegiackiego jeszcze przed II turą wyborów. Namawiali do tego na facebooku, gdzie pomoc zadeklarowało ponad tysiąc osób! Rzeczywistość jednak okazała się nieco bardziej… symboliczna – przyszło bowiem zaledwie 10 osób.

Nie zraziło to jednak organizatorów, którzy liczyli się z takim obrotem sprawy. Uczestnicy przynieśli ze sobą kartony, które miały posłużyć w pakowaniu rzeczy obecnego prezydenta.
– To jest symboliczne pakowanie – przekonywała Joanna Nawrocka, jedna z organizatorek happeningu.

Zupełnie nieoczekiwanie jednak pod akcję podłączyli się… zwolennicy Ryszarda Grobelnego – czy też raczej jego współpracownicy. Pojawili się bowiem kandydaci na radnych, którzy startowali z list KWW Ryszarda Grobelnego “Teraz Wielkopolska” – m.in. Joanna Frankiewicz (jako jedyna z obecnych zdobyła mandat radnej), Jan Zujewicz, Jan Chudobiecki, Damian Dubina, Joanna Ellman, Dorota Raczkiewicz, Grzegorz Steczkowski i Michał Tomczak.

Sztabowcy Grobelnego przynieśli dary dla osób potrzebujących (m.in. makaron, ryż, owoce i czekoladki), które następnie zostaną przekazane poznańskiej Caritas. Uczestnicy kontrmanifestacji zapytali też przeciwników Grobelnego, czy mogą wykorzystać kartony, ci zaś się zgodzili.
– Biednym należy pomagać, a do tej pory prezydent tego nie robił, o czym można przeczytać chociażby w różnych artykułach prasowych, mówiących o traktowaniu ośrodków pomocy społecznej – komentowała Nawrocka.

Cała akcja przebiegała w spokojnej atmosferze i pod sporą – jak na takie wydarzenie – asystą ze strony policji, która na okolicznych uliczkach oraz na dziedzińcu placu Kolegiackiego rozstawiła kilka dużych radiowozów. Dodatkowo zabezpieczeniem obu demonstracji zajmował się sam Józef Klimczewski, czyli naczelnik poznańskiej drogówki. Na placu Kolegiackim zaś towarzyszyło mu jeszcze kilkunastu policjantów.