Jak wybierać, jak głosować – czyli radnych pierwszy dzień w pracy

W zasadzie drugi, ale pierwszy był bardziej organizacyjny. Drugiego zaś nowi radni mogli mieć pokaz tego, co ich czeka – czyli nie zawsze łatwej drogi, gdzie nawet sposób głosowania może być roztrząsany ponad miarę, lecz w imię zgodności z przepisami.

Miało być lekko łatwo i przyjemnie – krótki program, obejmujący wybór wiceprzewodniczących Rady Miasta Poznania oraz wolne głosy i wnioski, potem zakończenie sesji i do domu. Na początku środowej sesji miejskich rajców wydawało się, że właśnie tak (albo bardzo podobnie) będzie wyglądało dokończenie inauguracyjnej sesji Rady Miasta Poznania.

Jak nietrudno się domyślić – posiedzenie radnych tak nie wyglądało. Zaczęło się już w zasadzie we wtorek, kiedy to przedstawiciele klubów spotkali się z Grzegorzem Ganowiczem, przewodniczącym Rady Miasta Poznania, aby uzgodnić szczegóły wyboru jego zastępców. Radni mieli ustalić, kto nimi zostanie, ale do porozumienia nie doszło.

Już na sesji tę sytuację próbował ratować Szymon Szynkowski vel Sęk, który zgłosił wniosek o kolejne przerwanie sesji. Gdyby radni go przegłosowali, to środowe dokończenie należałoby prawdopodobnie do najkrótszych posiedzeń w historii poznańskiej rady miasta. Wniosek radnego PiS przepadł jednak w głosowaniu. I wtedy się zaczęło…

Na wiceprzewodniczących zgłoszono cztery kandydatury: Katarzynę Kretkowską z SLD, Urszulę Mańkowską z PO, Michała Grzesia z PiS oraz Tomasza Kaysera z PRO (tzw. klubu prezydenckiego). W tym momencie radni zaczęli się zastanawiać, czy głos na karcie do głosowania (w tym przypadku wyjątkowo radni głosowali na kartach papierowych, a nie za pomocą systemu elektronicznego) oddany na wszystkich czterech kandydatów jest głosem ważnym. Trzeba było zasięgnąć opinii miejskich prawników, żeby przekonać niektórych radnych. W końcu jednak to się udało.

Gdy już przeprowadzono głosowanie pojawił się kolejny problem – wymaganą większość otrzymało bowiem tylko dwóch kandydatów: Urszula Mańkowska i Michał Grześ. Katarzyna Kretkowska i Tomasz Kayser natomiast nie otrzymali większości bezwzględnej (czyli głosów “przeciw” i “wstrzymujących się” było mniej niż “za”). Przewodniczący rady zarządził więc głosowanie uzupełniające, któremu sprzeciwił się Szynkowski vel Sęk.

– Ustawa samorządowa podaje, że wiceprzewodniczących może być od jednego do trzech. My wybraliśmy dwóch i nie ma potrzeby wybierania trzeciego – przekonywał radny PiS. W odpowiedzi jednak usłyszał, że tę kwestię precyzuje statut Rady Miasta Poznania, mówiący o trzech zastępcach przewodniczącego. Nie przekonało to radnego. Radni musieli więc dopiero zagłosować za tym, czy… głosować nad trzecią kandydaturą.

Dopiero w powtórnym głosowaniu wybrano trzecią wiceprzewodniczącą, którą jednak została Katarzyna Kretkowska. Co ciekawe, tym razem otrzymała ona… 33 głosy “za”. Porażkę natomiast poniósł w głosowaniu Tomasz Kayser, dotychczasowy zastępca Ryszarda Grobelnego, który otrzymał 25 głosów przeciw. Może być to wyraźny znak dla radnych PRO, że w pojedynkę nic w nowej radzie nie zdziałają. Może też to być początek walki o nich – obecnie bowiem obserwatorzy poznańskiej sceny politycznej przewidują, że w ciągu roku radni byłego już prezydenta zmienią swoją przynależność klubową.