Problem z dopalaczami nasilił się w ostatnim roku, jednak jego apogeum to ostatnie tygodnie. Widać to zwłaszcza w Poznaniu, gdzie od jakiegoś czasu nie brakuje doniesień o zatruciach tymi substancjami. I choć wiele się o nich mówi, handel nimi trwa w najlepsze. Istnieją punkty, w których dopalacze można nabyć “od ręki”, takie jak ten najbardziej znany, mieszczący się na ul. Mostowej i rzekomo oferujący “upominki”, a oprócz nich drobni sprzedawcy. W 2010 r. w Wielkopolsce funkcjonowało 149 miejsc handlujących dopalaczami. Dziś jest ich 7, ale tak naprawdę daje to niewielkie pojęcie o problemie.
– Na rynku pojawiły się grupy zorganizowane, pojawili się hurtownicy i co najgorsze, pojawiły sie nowe substancje – mówił podczas poświęconej dopalaczom konferencji prasowej w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim Andrzej Trybusz, państwowy wojewódzki inspektor sanitarny. – Ocenia się, że średnio w ciągu roku na rynek wprowadzane jest ok. 100 nowych dopalaczy. Tendencja jest taka, że są one coraz groźniejsze w sensie skutków dla zdrowia. Są to również substancje coraz szybciej powodujące uzależnienie.
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Poznaniu zamknęła w tym roku 29 punktów sprzedających dopalacze, nałożyła ponadto wiele kar. To jednak na niewiele się zdaje. – W punktach, które zamykamy, po krótkim czasie pojawiają się nowe firmy o zmienionych nazwach, prowadzone najczęściej przez tych samych ludzi. Krótko mówiąć, odradza się to jak hydra – opowiadał Trybusz. Podkreślał też, że sprzedaż nieleganymi substancjami to także świat wirtualny, o wiele trudniejszy do kontrolowania. Co zatem można zrobić?
Skuteczne działania utrudnia fakt, że w świetle obowiązującego prawa dopalacze zazwyczaj nie są narkotykami. Wprawdzie wiele mówi się o zmianie przepisów, niemniej wizja uregulowania tej kłopotliwej kwestii wciąż wydaje się bardzo odległa. Pojawiają się różne pomysły, głos w sprawie zabierają samorządowcy, w tym także poznańscy radni, ale fakty pozostają te same. Walka z nielegalnymi substancjami jest niezwykle trudna, definitywne zażegnanie problemu może zaś w obecnej sytuacji okazać się niemożliwe. Pomimo to służby nie składają broni i zapowiadają, że podejmą odpowiednie kroki.
– Wszystkie nasze jednostki na terenie całego województwa Wielkopolskiego mają postawione zadania dotyczące walki z przestępczością narkotykową – informuje Rafał Batkowski, wielkopolski komendant wojewódzki policji. – W odniesieniu do środków zastępczych, które nie wiadomo, czy są narkotykami, czy nie, współpracujemy z Sanepidem i staramy się bardzo aktywnie prowadzić materiał dowodowy. Stosujemy też rozwiązania związane z profilaktyką. Chcemy, by przekaz związany z unikaniem narkotyków trafił do młodzieży. Będziemy chcieli do każdej szkoły skierować film, który dotyczy dopalaczy, konsekwencji ich stosowania, a także pokazujący, jak śmiertelnie niebezpieczne jest to zagrożenie.
Jak poinformował Batkowski, policjanci wraz z inspekcją sanitarną dokonali w tym roku 137 kontroli i zabezpieczyli ponad 12 tys. opakowań substancji, dających się sklasyfikować jako dopalacze. Sprawdzone zostały również punkty podejrzewane o handel nimi. – To są narkotyki, to jest zagrożenie dla życia i zdrowia młodych osób – zaznaczył Battkowski. I trudno się z nim nie zgodzić. Po zażyciu dopalaczy do szpitali trafiają przeważnie ludzie młodzi, w tym w przedziale wiekowym od 16-18 lat – tak wynika z zaprezentowancyh podczas konferencji danych. W samym Poznaniu od początku lipca hospitalizowano aż 62 osoby.
Walka z dopalaczami trwa. Możemy mieć jedynie nadzieję, że zakończy się szybko i przyniesie wymierne skutki. Póki co policjanci i przedstawiciele Sanepidu ostrzegają przed kontaktem z tymi groźnymi substancjami. Wskazują zwłaszcza na tę wyjątkowo niebezpieczną, wymownie nazywającą się “Mocarzem”…