Poznański radny zaatakował studentów. Ale nie wszystkich

Tomasz Lipiński, radny Platformy Obywatelskiej, określił na Twitterze poznańskich studentów mianem “hołoty”. Co więcej, stwierdził, że jeśli przeżyjemy ich “najazd”, nie są nam groźni “żadni imigranci Kaczyńskiego. Wypowiedź wywołała burzę.

“Jeśli Poznań przeżyje najazd tegorocznej hołoty, która mieni się studentami, to żadni imigranci Kaczyńskiego nie są nam groźni” – tą wypowiedzią, opublikowaną w serwisie Twitter, radny Tomasz Lipiński wzbudził niemałe kontrowersje. Lipiński wcale nie zamierza przepraszać. Podczas wtorkowej sesji rady miasta wyjaśnił, że jego słowa nie dotyczyły wszystkich poznańskich studentów, a jedynie wąskiej grupy “pierwszoroczniaków”, która w weekendowe wieczory pije, tłucze butelki o bruk na Starym Mieście i nie potrafi się zachować.

Co na to sami studenci? O skomentowanie słów radnego Lipińskiego poprosiliśmy Patrycję Poczekaj, przewodniczącą Samorządu Studentów UAM.

– Takie generalizowanie i nazywanie całej braci studenckiej hołotą jest absolutnie nie fair wobec poznańskich studentów – mówi Poczekaj. – W samym Poznaniu jest 140 tys. studentów. Są różni ludzie, także wśród studentów. Oczywiście mogą się zdarzyć osoby, które dokonują aktów wandalizmu. Takie zachowania parlament studencki będzie potępiać. Natomiast są także tacy studenci, którzy przyjeżdżają do Poznania się uczyć, rozwijać swoje pasje. Wrzucanie wszystkich do jednego worka jest nie fair, zwłaszcza że Poznań żyje ze studentami. Mówi się, że co czwarty mieszkaniec miasta to student, nieważne jakiej uczelni. A za każdym studentem płyną pieniądze. Ta wypowiedź jest na pewno bardzo krzywdząca.

W roku 2014 poznańskie uczelnie ukończyło ponad 32 tys. osób. Obecnie w Poznaniu uczy się (i studiuje) ponad 115 tys. studentów