Wielki powrót Króla

Gdyby Elvis Presley żył, miałby dziś 81 lat. Urodził się 8 stycznia 1935 roku. Ale przecież on wciąż żyje. Już w sobotę, 5 marca “Elvis” ukaże się na deskach Teatru Nowego. – Każdy widz dostanie opowieść o Elvisie od początku – przekonuje reżyser spektaklu, Michał Siegoczyński.

Cudowny chłopak z amerykańskiego Południa – z bezczelnym uśmiechem i gitarą – podbija świat. Ma wszystko: talent, wygląd i menadżera, który uczyni go Królem. Pierwszą międzynarodową gwiazdą totalną. Chociaż nie śpiewa i nie mowi o najważniejszych problemach lat. 60. i 70. XX wieku – feminizmie, wojnie w Wietnamie, segregacji rasowej – jego piosenki stają się hitami.
– Elvis miał wiele twarzy: i rozkapryszonej gwiazdy, i prostego chłopaka, który przez całe życie zadawał sobie pytanie: dlaczego ja? dlaczego ja zostałem wybrany? To pytanie nie jest przypadkowe zresztą, towarzyszyło mu od narodzin. Elvis miał  brata bliźniaka, który umarł podczas porodu – mówi Michał Siegoczyński. – Pojawi się w spektaklu nawiązanie do sytuacji “bliźniaka bez bliźniaka”, który jest obciążony pewnym – naukowo stwierdzonym – poczuciem braku, niepewności w życiu.

Elvis Presley prezentował wiele zjawisk w jednej osobie, stał sie wcieleniem amerykańskiego marzenia. Pochodząc z łatwych warunków dochodzi do bogactwa i sukcesu, a jego osobiste zaangażowanie się w kwestiach socjalnych robi go wzorem dla wielu ludzi.
– To jest chyba wielopoziomowa opowieść. Chciałem zrobić taki chaos, który dla mnie przypomina ludzkie życie, bo chęć uporządkowania naszych spraw jest jednak mierzeniem się z czymś takim, co nas przerasta i widać to szczególnie na przykładzie gwiazd – mówi Michał Siegoczyński, reżyser spektaklu.

Elvis prywatny i Elvis na scenie zlewają się w jedną bezideową masę, z której każdy może wyrzeźbić króla, o jakim marzy. Elvis zamienia bunt na ciekinowy kostium szansonisty, bezpowrotnie traci szansę na członkowstwo w “Klubie 27”, tyje. Mimo to wciąż jest na szcycie. 16 sierpnia 1977 roku umiera w łazience w Graceland i staje sie nieśmiertelny. Presley to już nie piosenkarz. To religia.
– Są jego wyznawcy, którzy nie chcą w ogóle słyszeć o nim złych rzeczy, są też ludzie, którzy uważają, że on żyje i oni też pojawią się w tym spektaklu – wyjaśnia Michał Siegoczyński. – Stawiamy tezę, że Elvis stał się matką ikon, więc pojawią się też inne ikony, jak John Lennon, czy Michael Jackson, którego można mianować na jego następcę.

Pierwsze przykazanie jej wyznawców brzmi zaś: “Przed Elvisem nie było niczego”. Czy przyłączą się Państwo do tego kultu? Premiera spektaklu “Elvis” już w sobotę, 5 marca o godz. 19.00 na Dużej Scenie Teatru Nowego.

Premiera: 5 marca, godz. 19.00, Duża Scena
Kolejne spektakle: 6, 8, 9, 10, 25, 26 marca
Ceny biletów w kasach teatru: 35/55 zł oraz 20 zł (premiera z legitymacją)
Ceny biletów on-line: 30/50 zł

Reżyseria: Michał Siegoczyński
Dramaturgia: Magdalena Zaniewska
Scenografia: Maja Skrzypek
Kostiumy: Justyna Kuchta, Maja Skrzypek
Muzyka i aranżacje: Dominik Strycharski
Reżyseria świateł: Jacqueline Sobiszewski
Projekcje video: Krzysztof Blok
Współpraca choreograficzna: Alisa Makarenko
Asystentki scenografa: Zofia Jakubowska (Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu), Katarzyna Załęcka
Inspicjent: Krzysztof Przybyłowicz

Aktorzy:
Karolina Głąb
Małgorzata Łodej-Stachowiak
Anna Mierzwa
Marta Szumieł
Martyna Zaremba
Janusz Andrzejewski
Grzegorz Gołaszewski
Michał Kocurek
Mariusz Puchalski
Mariusz Zaniewski