Interwencja poznaniaka uchroniła bezdomnego przed wychłodzeniem na śmierć

Gdyby nie postawa mieszkańców, ostatnia noc mogła zakończyć się tragedią dla dwójki bezdomnych w Poznaniu. Pomimo akcji spisywania bezdomnych, która miała miejsce kilka godzin wcześniej, jeden z mężczyzn, w stanie wyziębienia organizmu, trafił do szpitala.

Akcja „spisu bezdomnych” odbyła się wczoraj i miała na celu sprawdzenie, gdzie i w jakich warunkach żyją bezdomni, a także poinformowanie ich, o zbliżającej się fali mrozów i możliwościach skorzystania z ośrodka dla bezdomnych lub ogrzewalni.

U zbiegu ulic Brneńskiej i Milczańskiej, w namiocie mieszkało dwóch bezdomnych. Podczas kontroli straży miejskiej i funkcjonariuszy policji, mężczyźni nie uskarżali się na żadne dolegliwości, byli trzeźwi i odmówili przeniesienia do ośrodka lub ogrzewalni, twierdząc, że mają wystarczające warunki, aby przetrwać mrozy.

W czwartek rano, straż miejska otrzymała zgłoszenie od jednego z mieszkańców o namiocie i śpiących w nich mężczyznach. Wątpliwości strażnika rejonowego, który doskonale znał zarówno teren jak i samych bezdomnych, wzbudziło wygaszone ognisko, które zwykle paliło się w tym miejscu.

Po przybyciu na miejsce, strażnicy zastali jednego z mężczyzn, częściowo rozebranego, okaleczonego i wyziębionego, leżącego przed namiotem. W środku znajdował się drugi bezdomny przykryty kołdrą. Oboje byli pod wpływem dużej ilości alkoholu.

Strażnicy od razu wezwali pogotowie ratunkowe i przystąpili do udzielenia pomocy. Przykryli mężczyznę kocami i kołdrami, które znaleźli w namiocie. Bezdomny, w stanie wyziębienia organizmu, a więc przy temperaturze organizmu poniżej 24°C, został przewieziony do szpitala. Drugi z mężczyzn trafił do Izby Wytrzeźwień.