Premier Morawiecki w połowie maja zapowiedział, że rok szkolny zostanie skrócony z 21 do 19 czerwca. Powodem jest fakt, że 20 czerwca przypada Boże Ciało, a więc dzień wolny od pracy. Oznaczało to, że dzieci ostatnie lekcje miałyby w środę, w czwartek miałyby wolne, a w piątek musiały iść na zakończenie roku szkolnego.
Decyzja ucieszyła uczniów oraz rodziców, jednak dyrektorzy i nauczyciele apelowali do rządu o… odpowiednie rozporządzenie, które potwierdzałoby deklarację. Bez niego nie można było bowiem wprowadzić zmian.
W ciągu ostatniego tygodnia do dyrektorów placówek oświatowych zgłaszali się oburzeni rodzice, którzy zauważyli, że w ogłoszeniach placówek zakończenie roku szkolnego zaplanowane jest na piątek, 21 czerwca.
We wtorek poinformowano, że minister edukacji narodowej podpisał nowelizację rozporządzenia, która pozwala na skrócenie roku szkolnego o dwa dni. Jest w niej zapis, że rok szkolny kończyć się będzie w piątek po 20 czerwca, chyba, że dzień wcześniej przypada dzień ustawowo wolny od pracy – wówczas zakończenie następować będzie w środę.
Oznacza to, że tegoroczne wakacje letnie dla uczniów rozpoczną się już 20 czerwca.
To nie pierwszy raz, gdy rząd wprowadza zmiany związane ze sprawami kalendarzowymi na ostatnią chwilę. W listopadzie, na kilka dni przed Świętem Niepodległości, podjęto decyzję o ustanowieniu 12 listopada dniem wolnym od pracy z uwagi na fakt, że 11 listopada przypadał w niedzielę. Tłumaczono to faktem, że Polacy powinni mieć więcej czasu na świętowanie setnej rocznicy odzyskania niepodległości.
Sposób rozwiązania sprawy spotkał się wówczas z ostrą krytyką nie tylko opozycji i ekspertów, ale także wielu przedsiębiorców. Niemal do ostatniej chwili nie było wiadome w jaki sposób zorganizować pracę firm i zakładów oraz złożyć zamówienia na dostawy. Wytykano wówczas partii rządzącej, że „obudziła się w ostatniej chwili”, zwracając uwagę na to, że o tym w jaki dzień przypada 11 listopada wiadome było od dawna i zmiany mogły zostać lepiej zaplanowane.
Podobne głosy pojawiły się również w kontekście roku szkolnego, choć tu powodowało to mniej zamieszania ekonomicznego. Nie brakuje tych, którzy choć popierają decyzję o skróceniu roku szkolnego, wytykają rządowi zauważanie problemu i działanie dopiero na ostatnią chwilę.