Subwencja oświatowa pokrywa nieco ponad 50% wydatków. Poznań dopłaca do oświaty kilkaset milionów złotych

Brak odpowiedniego zapewnienia finansowania oświaty przez państwo jest problemem, z którym samorządy zmagają się od wielu lat. W ostatnich jednak, trudności nasiliły się z uwagi m.in. na reformę szkolnictwa wprowadzoną przez rząd PiS, która wiązała się z ogromnymi kosztami. W naszym programie „Koziołki” zapytaliśmy wiceprezydenta Poznania, Mariusza Wiśniewskiego o kwestie finansowe i to jak miasto radzi sobie z finansowaniem oświaty, a także, jak wyglądały przygotowania do nauki zdalnej.

Jak przyznał zastępca prezydenta Poznania odpowiedzialny za oświatę w stolicy Wielkopolski, subwencja oświatowa – poza latami 90. – nigdy nie pokrywała wszystkich wydatków, jakie wiążą się z prowadzeniem jej w Polsce. Do 2016 roku udawało się jednak sfinansować około 70% kosztów.
 
Sytuacja zmieniła się po 2016 roku, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości zaczął przeprowadzać reformę szkolnictwa, zmieniać system i wprowadzać dodatkowe świadczenia, którymi obciążone zostały samorządy.
 
Jak wyjaśnił w programie „Koziołki” Codziennego Poznania Mariusz Wiśniewski, obecnie subwencja pokrywa zaledwie koło 53% wydatków. Jak to wygląda w praktyce? Do 2015 roku Poznań dopłacał do tego sektora około 290 milionów złotych. Obecnie to aż 575 milionów złotych.
 
Jak wskazuje wiceprezydent, to ogromny problem, ponieważ samorządy są w i tak trudnej sytuacji finansowej przez pozostałe reformy i programy wprowadzone przez rząd. Najbardziej odczuwalnym jest spadek wpływów z tytułu podatku PIT po reformie podatkowej. To właśnie podatek dochodowy jest podstawowym źródłem finansowania budżetów samorządów.
 
Mariusz Wiśniewski zwraca uwagę na fakt, że obecnie subwencja nie pokrywa nawet kosztów pensji dla nauczycieli, choć są oni pracownikami państwa, a nie samorządu. Koszty wprowadzenia reformy szkolnictwa, w tym likwidacja gimnazjów, dostosowanie infrastruktury do przyjęcia większej liczby klas w szkołach podstawowych i inne konsekwencje wprowadzanych zmian, także nie zostały sfinansowane przez państwo.
 
Zapytany o to, jak Miasto radzi sobie z obecną sytuacją, czyli nauką zdalną i w jaki sposób się przygotowało na takie działania, Mariusz Wiśniewski przyznał, że doposażono placówki szkolne w sprzęt komputerowy. Zaznaczył, że Poznań otrzymał ze strony rządu zaledwie około 100 tysięcy złotych na zakup komputerów, co jest zdecydowanie zbyt małą kwotą na pokrycie potrzeb. Miasto z własnego budżetu dopłaciło około miliona złotych na ten cel.
W kwestii samego systemu nauki zdalnej, wiceprezydent wskazał, że powinien on wynikać z ogólnopolskiej polityki, a nie polityki samorządu. Podkreślił jednak potrzebę utworzenia standardów jednolitych dla wszystkich gmin – większych, mniejszych, miast i wsi, by zapewnić równy dostęp do edukacji i jej jakości dla wszystkich uczniów.