Wchodzę do absolutnych ciemności, słyszę spokojny głos przewodniczki, osoby niedowidzącej, która instruuje mnie bym szła wzdłuż ściany. Ruszam niepewnie do przodu. Moje palce wyczuwają chropowatą powierzchnię – To pewnie ta ściana – myślę. Ciągle pełna obaw idę dalej. Pod palcami czuję chłód metalu – Wieszak! – wykrzykuję w euforii.
Dotykam dalej, czuję miękkość tkaniny, kształt mankietu – koszula, ale w jakim kolorze? Robię kilka kolejnych kroków, moje dłonie ponownie wyczuwają miękką tkaninę, to chyba kanapa, znów chłód, tym razem prostokątnych klawiszy, być może pianino? – Za chwilkę wyjdziemy na ulicę, proszę uważać na krawężnik i na stopnie przy wsiadaniu do tramwaju – informuje przewodniczka.
Idę więc dalej, pod stopami wyczuwam zmianę powierzchni, przeklinam się w duchu za szpilki, które dziś założyłam. Jakimś cudem, bez potknięć, pokonuję krawężnik. Pełna obaw robię kolejny krok. – Proszę wsiadać do tramwaju – mówi przewodniczka. – Do tramwaju? – pytam przerażona, ale idę dalej. Docieram do tramwaju, chwytam poręcz, pokonuję dwa stopnie, jestem w środku. Znów czuję chłód metalu, wyczuwam kształt prostokątnej puszki – Stary kasownik na papierowe bilety, więc za nim muszą być siedzenia – analizuję sytuację. Powoli przesuwam się więc do przodu i siadam. – Dobrze, że ten tramwaj stoi – myślę. – Za chwilę wysiądziemy z tramwaju, przejdziemy przez ulicę i pójdziemy na zakupy – mówi przewodniczka. Wysiadanie z tramwaju jest zdecydowanie trudniejsze. Szpilki nie pomagają, tracę równowagę, w ostatniej chwili chwytam poręcz i jakiś cudem nie upadam. Uff! Udało się! Jestem znów na ulicy, pamiętam, że za chwilę będzie krawężnik. Pokonuję go, ale przede mną kolejna przeszkoda, znak drogowy, potem następna, porzucona hulajnoga, omijam ją, robię kolejny krok i wyczuwam owocowo-warzywny zapach, a więc jestem przy straganie. – Włożyłem palce w coś miękkiego – melduje jeden z uczestników wycieczki. Wybucha gromki śmiech, atmosfera się rozluźnia. Biorę w rękę owoc – to na pewno jabłko, potem kolejny, tym razem warzywo. – To brokuł – mówię, czując nieznaną mi dotąd radość z rozpoznania. Przewodniczka opowiada w jaki sposób dotykiem rozróżniać wartość metalowych monet. Zakupy zrobione, wycieczka dobiega końca. Idę w kierunku światła mając za sobą swoje pierwsze 60 minut życia w absolutnych ciemnościach.
(Nie)Widzialny projekt
Wyobraź sobie, że gaśnie światło, wokół panuje absolutna ciemność, a ty musisz poradzić sobie bez użycia wzroku? Wejść w interakcje z otoczeniem w taki sposób, aby normalnie w nim funkcjonować. Trudne, nieprawdaż? Na tym właśnie opiera się główna idea Niewidzialnej Ulicy. To miejsce w którym osoba widząca, może doświadczyć świata osób niewidzących. – Idea projektu, realizowanego w formie przedsiębiorstwa społecznego, polegała na stworzeniu jedynej w Polsce ulicznej wystawy, której zwiedzanie odbywać się będzie w zupełnej ciemności. Niewidzialna Ulica ma za zadanie pokazać świat osób niewidomych i niedowidzących. Poprzez jej zwiedzanie, a raczej poruszanie się po niej razem z przewodnikiem, który jest osobą niewidomą lub niedowidząca, chcielibyśmy przybliżyć aspekty codziennego życia osób z dysfunkcją wzroku. Nasi przewodnicy w doskonały sposób wprowadzą zwiedzających do swojego świata, który jest przecież tym samym światem, tylko odczuwalnym w inny sposób, bo za pomocą zmysłu dotyku, słuchu oraz węchu – mówi pomysłodawczyni i realizatorka projektu Jolanta Zielińska-Kaźmierczak, Prezes Centrum Kreatywnej Inspiracji. – Zwiedzający mają okazję zakosztować ciemności i się w niej rozsmakować – dodaje Przemysław Kielar, niewidomy przewodnik po niewidzialnej ekspozycji.
(Nie)Widzialne wyzwania
Niewidzialna Ulica pojawiła się na mapie Poznania na chwilę przed pandemią. Zlokalizowana przy ulicy Matejki 53 wystartował kilka miesięcy przed atakiem koronawirusem. – Powstała w 2019 roku, jednak prace nad projektem i stworzeniem tego miejsca rozpoczęły się dwa lata wcześniej. Realizacja wymagała dużych nakładów finansowych, ogromnego wysiłku i zaangażowania wielu osób oraz instytucji – mówi pomysłodawczyni i realizatorka projektu Jolanta Zielińska-Kaźmierczak. –Po czterech miesiącach od otwarcia Niewidzialnej Ulicy z powodu pandemii musieliśmy ją zamknąć. Walczyliśmy o nią i o utrzymanie sześciu miejsc pracy. Dzięki pomocy z Tarczy 1.0 z PFR i grantu z Urzędu Marszałkowskiego oraz realizacji projektów dla Miasta Poznania i Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka udało nam się przetrwać. Część pomocy z tarczy 1.0 zainwestowaliśmy w sprzęt i wyposażenie potrzebne do realizacji naszych zadań. Dało nam to możliwość uczestniczenia i ubiegania się o dofinansowanie w kolejnych projektach w 2020 roku – relacjonuje. Nie tylko czas pandemii stanowił wyzwanie dla Niewidzialnej Ulicy. – Od wystartowania projektu zmagamy się z tym samym, a mianowicie z dotarciem do docelowej grupy odbiorców. Niewidzialna Ulica nie jest miejscem, które nadaje się do reklamowania na billboardach, w gazetach czy telewizji. Najbardziej właściwą dla nas formą reklamy jest przekazywanie wrażeń zwiedzających ich znajomym, rodzinie, przyjaciołom. Podobnie jest ze szkołami i innymi zorganizowanymi grupami. Gdy przyjdzie do nas jedna klasa z danej szkoły, reszta klas będzie bardziej skora do odwiedzenia Niewidzialnej Ulicy – uważa Jolanta Zielińska-Kaźmierczak. Rzeczywiście, to głównie przez polecenia trafiają na wystawę kolejni zwiedzający.
(Nie)Widzialne działania
Na Niewidzialnej Ulicy sporo się dzieje. Przez kilka miesięcy cały tworzący ją zespół zaangażowany był w realizację nazwaną Niewidzialne Wyzwania. Projekt, w formie 12 filmików dostępnych na youtubowym kanale przedsięwzięcia, miał na celu przybliżyć codzienne życie osób z dysfunkcją wzroku. Niewidzialne Wyzwania pozwoliły także poznać bliżej osoby tworzące Niewidzialną Ulicę. To jednak nie wszystko. Na Niewidzialnej Ulicy intensywnie promowana jest sztuka, prezentowane są prace artystów, również tych z niepełnosprawnością wzroku, organizowane są wernisaże i wystawy, prowadzone warsztaty artystyczne. W planach jest teatr szeptany, którego głównym elementem będą dźwięki. – Na Niewidzialnej Ulicy znajduje się przestrzeń do spotkań i rozmów o ważnych sprawach. To miejsce sprzyja rozwojowi empatii, spojrzenia z innej perspektywy i doświadczenia nieznanego, inspirując tym samym do twórczych działań. Dlatego oprócz zwiedzania przygotowaliśmy bogatą ofertę warsztatów dla dzieci i dorosłych, zajęć edukacyjnych dla szkół, a także spotkań firmowych, które kierujemy do zespołów chcących się lepiej zintegrować czy podnieść kreatywność. Wraz ze Stowarzyszeniem „Łazarz – Zakorzenieni w Tradycji” prowadzimy półkolonie teatralne dla 20 dzieci z Łazarza w ramach projektu „Lato w Teatrze” organizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. Nasz projekt „Solfeż Teatralny” na Niewidzialnej Ulicy zajął 3 miejsce w kraju. W realizacji pomagają nam Małgorzata i Marek Chojnaccy, którzy przygotowują z dziećmi przedstawienie teatralne „Burzliwe Urodziny”. W trakcie trwania półkolonii uczestnicy rozwijają swoje zmysły – jest to głównym założeniem zajęć. Oprócz warsztatów teatralnych odbywają się również: warsztaty muzyczne, artystyczne, kulinarne, wszystkie prowadzone przez zespół Niewidzialnej Ulicy. Naszym najbliższym planem jest otwarcie kawiarni „Invisible Cafe” w której będzie można wypić dobrą herbatę czy kawę, zjeść pyszne ciasto i… doświadczyć niesamowitych doznań w ciemności, kosztując niezwykłe i nieznane smaki – zdradza Jolanta Zielińska-Kaźmierczak.