Zginął w wypadku w 2005 roku. Antyszczepionkowcy nazwali go “ofiarą szczepionki przeciw Covid-19”. Skandal w Poznaniu

Zdjęcie zmarłego w tragicznym wypadku samochodowym w 2005 roku Arka Gołasia, reprezentanta Polski w siatkówce, a pod nim… nazwisko hokeisty zmarłego we wrześniu, ale 16 lat później. To nie koniec „pomyłki” antyszczepionkowców podczas marszu prowadzonego przez Justynę Sochę. Zdjęcie i podpis zostały wykorzystane przez przeciwników szczepień jako argument, że młody sportowiec to „ofiara szczepień” przeciw… Covid-19.

Choć od marszu antyszczepionkowców organizowanego przez Stowarzyszenie Stop NOP Justyny Sochy minął tydzień, to prawdziwa burza medialna wybuchła z opóźnieniem. Przypomnijmy, w czasie marszu część uczestników niosło zdjęcia osób, które ich zdaniem są „ofiarami szczepionki przeciw Covid-19” (więcej tutaj). Nie wiadomo, czy rodziny zmarłych wyraziły zgody na wykorzystanie wizerunków i danych ich bliskich ani co było przyczyną śmierci. Wiadomo jednak, że w przynajmniej jednym przypadku antyszczepionkowcy dopuścili się ogromnej manipulacji.

Po dokładnym przejrzeniu zdjęć z marszu, które pojawiły się również na naszym portalu można zauważyć, że na jednym z nich widać… Arkadiusz Gołasia, siatkarza i reprezentanta Polski, który zginął w wypadku samochodowym w Austrii – 16 września 2005 roku. Zdjęcie zostało podpisane nazwiskiem innego sportowca – Krzysztofa Steligi, który zmarł we wrześniu 2021 roku w wieku 32 lat.

Nie wiadomo czy to celowa manipulacja czy pomyłka wynikająca z gorączkowego szukania „ofiar szczepionek” przez antyszczepionkowców. Wiadomo jednak, że to kolejna sytuacja, która określana jest mianem skandalu związana z marszem, który przeszedł przez Poznań. Przypomnijmy, że uczestnicy protestu i marszu porównywali propozycję wprowadzenia obowiązku szczepień dla niektórych grup zawodowych do działań przywódców III Rzeszy, a także głosili hasła porównując szczepienia do zbrodni holocaustu (więcej tutaj).

Wykorzystanie zdjęcia Arka Gołasia skomentował m.in. jego wieloletni przyjaciel, Krzysztof Ignaczak, jak na ironię nazywany „Igłą”. Sportowiec jest oburzony i sytuację nazywa skandalem, który dotknie rodzinę jego przyjaciela. Jak przyznał, być może rodzina zmarłego siatkarza zdecyduje się na pociągnięcie do odpowiedzialności osób, które przyczyniły się do skandalu.