Naciągacze mają nowy sposób na wyłudzenie pieniędzy. Wystarczy im Internet i system ocen

Przedsiębiorcy znów w opałach. Tym razem nie z powodu inflacji i wysokich podatków, ale za sprawą nieuczciwych praktyk marketingowych. Do „szantażu” wystarczy im dostęp do sieci internetowej oraz system ocen, jaki oferuje popularna przeglądarka Google.

 

Oszustom trzeba przyznać, że są coraz bardziej pomysłowi i potrafią balansować na granicy prawa. Jak mówi Katarzyna Rogoźnicka, doradca restrukturyzacyjny, obecnie nieuczciwe praktyki przeniosły się na sferę systemu ocen w przeglądarkach internetowych. Jak to działa w praktyce? Najpierw ktoś bierze na celownik firmę, potem w krótkim odstępie czasu w Google pojawia się wiele negatywnych komentarzy od niezadowolonych klientów. Te oceny pochodzą od nieistniejących osób. Niedługo później do spamowanego przedsiębiorcy zgłasza się agencja marketingowa, która oferuje usługi w zakresie usuwania komentarzy.

– Oczywiscie za taką usługę usuwania komentarzy trzeba zapłacić – mówi Katarzyna Rogoźnicka, doradca gospodarczy. – Takie osoby, wykorzystując system ocen w Google, zrobiły sobie dobrze prosperujący biznes. Pracujemy właśnie z właścicielami firm, którzy trafili na celownik nieuczciwych agencji. Niedawno oceny w internecie zaczęły lecieć na łeb, na szyję, dotyczyło to firmy, z którą współpracuję. Oczywiście za recenzjami przedsiębiorstwa stały zupełnie nieznane im osoby, które wystawiały najgorsze możliwie noty. Po co? Rzecz jasna dla pieniędzy. Wszystko wyjaśniło się, kiedy nasi klienci dostali propozycję usunięcia “negatywów”, oczywiście za odpowiednią kwotę. Nie dajcie się zastraszyć! Nawet jeśli ulegniecie szantażowi, nie macie gwarancji, że za chwilę znów ktoś nie zacznie torpedować waszej marki. Co można zrobić w takiej sytuacji? Są mechanizmy, którymi można się bronić i na pewno tego typu praktyki nie są zgodne z literą prawa. Obecnie zajmujemy się takimi sprawami i pomagamy przedsiębiorcom walczyć z swoje dobre imię – wyjaśnia.

Czy to już przestępstwo? Czy może pomóc policja albo sprawny adwokat? Jakub Maślak z poznańskiej agencji SEOMAS przyznaje, że Google często jest w stanie zweryfikować prawdziwość ocen, niestety nie zawsze jest skłonne do ich usuwania.

– Tak naprawdę decyduje o tym wiele czynników, niestety nie zawsze ten problem da się łatwo rozwiązać – tłumaczy. – Tego rodzaju praktyki są niedozwolone i są już znane pierwsze przypadki, kiedy właściciele takich pseudo agencji trafiali na salę sądową. Osobiście nie wyobrażam sobie tego rodzaju działalności, pozbawionej jakichkolwiek zasad etycznych – dodaje.

Radca Prawny, Kamil Szymczewski nie ma wątpliwości, że taki przedsiębiorca może dochodzić swoich praw na drodze sądowej.

– Już sam handel opiniami jest niezgodny z prawem, tylko w tym roku prezes UOKiK nałożył na przedsiębiorcę z Poznania 40 tys. zł kary za handel nieprawdziwymi recenzjami w internecie. Są także zarzuty za podobne praktyki wobec firmy z Białegostoku – wyjaśnia. – Przedsiębiorca, którego dobre imię jest szkalowane w sieci dla pieniędzy może wystąpić do sądu z roszczeniami wobec osób, które to robią. Najważniejsze aspekt takiej sprawy to udowodnienie, że dana agencja oferująca usunięcie negatywnych komentarzy sama wcześniej te komentarze i oceny zamieszczała, ale to nie jest takie trudne, natomiast jest tu potrzebna dobra wola właściciela przeglądarki, w tym wypadku Google – tłumaczy.