“Rozczarowanie”: głosy krytyki po wczorajszej manifestacji ze strony… uczestników

Od kilku lat w całej Polsce organizowane są Czarne Protesty i Strajki Kobiet. To efekt polityki rządu w sprawie praw kobiet, opieki okołoporodowej czy też prawa do przerywania ciąży. Poznań jest jednym z miast, w których manifestacje odbywają się regularnie i zwykle przyciągają tłumy uczestników. Wczorajsze wydarzenie „Ani Jednej Więcej” spotkało się jednak z krytyką ze strony części z nich. Dlaczego?

 

Protesty „Ani Jednej Więcej” odbyły się w kilkudziesięciu polskich miastach. Miał to być wyraz solidarności z rodzinami ciężarnych, które zmarły po tym, jak nie podjęto odpowiednio szybko właściwych decyzji związanych z zagrożeniem ciąży. Organizatorzy wskazywali na obecne prawo, które sprawia, że lekarze boją się lub nie chcą podejmować decyzji związanych z przerywaniem ciąży nawet, gdy życie i zdrowie matki jest zagrożone.

Po poznańskiej manifestacji można było jednak usłyszeć wiele głosów… rozczarowania. Część osób biorących udział w podobnych protestach od lat wskazała, że tym razem wyglądało to inaczej niż do tej pory i trudno mówić, by celem było rzeczywiście zwrócenie uwagi na śmierć Doroty z Nowego Targu i decyzję lekarskie, które do niej doprowadziły.

Część osób wskazuje na chaos i wzajemne przekrzykiwanie się osób przemawiających, a także brak zrozumiałej treści i przekazu manifestacji.

„Nie tak wyobrażam sobie wspólne manifestowanie. Zwykle jednoczyliśmy się we wspólnej sprawie związanej z naszymi prawami. Dzisiaj to był chaos, agresja i… nawet nie wiem, o co chodziło paniom, które się przekrzykiwały” – wskazuje Agnieszka

Jej opinia nie jest odosobniona. Na forach i w mediach społecznościowych, a także w dyskusjach na ulicy po proteście czy też w wiadomościach do naszej redakcji wiele osób zwracało uwagę na rozczarowanie, z jakim się spotkały.

„Zamiast dialogu, były oskarżenia. Nie było mowy o tym, co i jak możemy zmienić. Był tylko krzyk i oskarżanie wszystkich polityków. Po co taka manifestacja, skoro się nie jednoczymy we wspólnym działaniu, nie mówimy – idźmy na wybory, zmieńmy to – tylko organizatorzy kolejno wymieniają na kogo są źli i pytają uczestników, jaki mają plan. To oni organizując coś takiego powinni wiedzieć co i jak, powinni poprowadzić ten tłum we wspólnym celu” – napisała w wiadomości do nas jedna z uczestniczek w odpowiedzi na fotorelację z protestu

Inni dodają, że czują się wprowadzeni w błąd. Mimo zapowiedzi, że ma to być manifestacja sprzeciwu wobec sytuacji, która doprowadziła do śmierci Doroty z Nowego Targu, uczestnicy zwracają uwagę, że ostatecznie wyszła z tego demonstracja za całkowitą legalizacją aborcji.

Jedna z uczestniczek dodaje także na polityczny wymiar manifestacji. Choć nie da się ukryć, że temat praw kobiet, opieki okołoporodowej czy też samej ciąży i jej przerywania jest tematem politycznym, to sposób, w jaki został przedstawiony jest nieodpowiedni. Jej zdaniem nie można mówić o neutralności politycznej protestu, jeśli obraża się wszystkich, poza przedstawicielami jednej partii.

„PiS rządzi już dwie kadencje i to oni utrudnili sytuację, namieszali z badaniami prenatalnymi, ograniczyli bezpieczeństwo kobiet i ich prawa. Dlaczego nagle prowadząca publicznie zaczyna krytykować poprzednie władze czy też polityków opozycji, ale tylko części z nich? Krzyki krytyki w kierunku Donalda Tuska, zwłaszcza w taki sposób, były słabe i niefair wobec wyborców PO i KO, których na placu (Wolności – przyp. red.) było najwięcej. Jak będziemy się kłócić między sobą, to nigdy nie odsuniemy od władzy tych, którzy są największym zagrożeniem. Dlaczego nagle lobbuje się Razem?” – zauważa uczestniczka

Część uważa także za nieodpowiednie zachowanie wobec przedstawicieli zwolenników całkowitego zakazu aborcji oraz… policji, która oddzielała obie grupy.

„Uważam, że aborcja powinna być całkowicie legalna, a argumenty ludzi z pro-life są po prostu głupie, ale byłam zniesmaczona poniżającymi okrzykami w kierunku tych ludzi. Szanujmy się. Wyzwiska i pogarda wobec ludzi, którzy mają inne zdanie były niepotrzebne i nie świadczą dobrze o nas. To jest pożywką dla tych, którzy chcą umniejszać wagę protestów” – wskazuje jedna z internautek

Nikt nie będzie nas traktował poważnie, jeśli zachowujemy się jak bydło” dodaje inny internauta dodając, że obrażanie policji, która po prostu zabezpieczała wydarzenie było „wyrazem skretynienia niektórych ludzi”.

Część osób krytykujących wczorajszą manifestację przyznaje, że na kolejną prawdopodobnie nie przyjdzie, ale zaznacza jednocześnie, że jeśli okaże się, że wygląda lepiej, to w przyszłości będą znów protestować.