Mówił, że “coś sobie zrobi”. Dlaczego sprawcy tragedii na ul. św. Marcin przywrócono pozwolenie na broń po obserwacji psychiatrycznej?

Już w ubiegłym roku groził, że „coś sobie zrobi” i stracił pozwolenie na broń – mężczyzna, który w niedzielę zastrzelił najpierw narzeczonego byłej dziewczyny, a potem siebie rok temu stracił zarówno broń jak i pozwolenie na nie. Dlaczego je odzyskał?

 

Znanych jest coraz więcej szczegółów dotyczących tragicznych zdarzeń, które rozegrały się w niedzielę, 16 lipca, na ul. św. Marcin w Poznaniu. Po informacji o tym, że sprawca miał pozwolenie na broń, wielu zaczęło zastanawiać się, jak to możliwe, skoro są do tego potrzebne testy psychologiczne.

Jak przekazał rzecznik policji, mł. asp. Andrzej Borowiak, mężczyzna otrzymał licencję i zezwolenie na broń „do celów sportowych i kolekcjonerskich” w 2019 roku. Złożył wówczas wniosek o 5 sztuk broni oraz 10 sztuk kolekcjonerskiej.

Ustalono, że był zapisany do klubu strzeleckiego i kupił pistolet do celów sportowych oraz karabin do celów kolekcjonerskich.

Jak powiedział Andrzej Borowiak w rozmowie z PAP, na początku 2022 roku Mikołaj B. (sprawca) w rozmowie z byłą dziewczyną tuż po ich rozstaniu powiedział, że „coś sobie zrobi”. Kobieta zawiadomiła poznańskich policjantów, a ci odnaleźli go i zawieźli do szpitala na obserwację.

Gdy po kilku dniach opuścił placówkę, policjanci odebrali mu obie sztuki broni, a wydział postępowań administracyjnych (WPA) policji w Poznaniu cofnął mu uprawnienia na jej posiadanie.

Mężczyzna odwołał się od decyzji, przedstawił opinię lekarską, w której wskazano brak przeciwwskazań.

„WPA odwołał się od tej decyzji medycznej, mężczyzna został skierowany na badania specjalistyczne do poradni medycyny pracy w celu wydania niezależnej opinii. Przeszedł badania i uzyskał kolejną korzystną dla siebie opinię” – wyjaśnia mł. asp. Andrzej Borowiak

Przesłuchano wówczas także świadków z otoczenia mężczyzny, sprawdzając czy może stworzyć zagrożenie dla siebie lub innych osób. Nikt, łącznie z byłą dziewczyną, nie wskazał wątpliwości.

„W związku z tym, że wyczerpała się cała ta droga odwoławcza, musieliśmy mu tę broń oddać – tak są skonstruowane aktualne przepisy” – dodaje rzecznik policji

Mężczyzna odzyskał broń w marcu 2023 roku. W kolejnych miesiącach dokupił jeszcze pistolet Glock, który w niedzielę, 16 lipca, posłużył jako narzędzie zbrodni.