Samochód osobowy na zagranicznej rejestracji wpadł w środę do wykopu w rejonie skrzyżowania ul. Szkolnej i Koziej. Pojazd staranował ogrodzenie placu budowy i tymczasowe oznakowanie.
Część Internautów widziała w tym dowód na nieodpowiednie zarządzanie remontem, złe oznakowanie i chaos komunikacyjny w mieście, który „gubi” kierowców.
Tymczasem szybko okazało się, że powód był o wiele bardziej błahy i na dodatek, nie miał nic wspólnego z przebudową.
Okazało się, że kierowca nie zaciągnął hamulca ręcznego po zaparkowaniu na ul. Koziej, przez co samochód stoczył się ze spadzistej drogi – zatrzymując się dopiero na Starym Rynku. Trudno więc „winić” za sprawę remont czy też jego oznakowanie i organizację ruchu.
Służby, które szybko pojawiły się na miejscu nie tylko zabezpieczały teren, ale także szukały kierującego.
W sprawie najważniejsze jest, że nikt nie został poszkodowany – toczący się pojazd mógł stworzyć poważne zagrożenie zarówno dla innych uczestników ruchu jak i dla pracowników na budowie.