Strefa Kibica: De Mono na finał

Tuż przed trzynastą obwieścili, że już są w Poznaniu, śpiewając podczas próby w Strefie Kibica “Moje miasto nocą”. Kto z fanów De Mono nie rozpoznałby charakterystycznego głosu Andrzeja Krzywego? Koncert De Mono jest jednym z finałowych koncertów w Strefie Kibica.

Ostatni raz muzycy grali w Poznaniu cztery lata temu. Mniej wiecej, bo nie bardzo umieli sobie przypomnieć dokładnie, kiedy. Ale zgodzili się, że bywają w stolicy Wielkopolski stanowczo za rzadko…

Ale ci, którzy na nich czekali, nie powinni się rozczarować dzisiejszym koncertem.
– W tym roku obchodzimy swój jubileusz, 25-lecie – mówi Andrzej Krzywy, solista De Mono. – Będzie to więc koncert przekrojowy, czyli numery z najnowszej płyty “Póki na to czas”, ale także największe przeboje jak “Statki na niebie”, “Kochać inaczej”, “Moje miasto nocą”, “Kolory” czy “Ostatni pocałunek”. Tylko że trudno to będzie zmieścić w ciągu godziny, ale jeśli publiczność zechce, to może zagramy dłużej…

Nie przeszkadza im też pogoda, chociaż dzisiejszy upał może zwalić z nóg nawet tych, którzy nic nie robia, a co dopiero tych, którzy ciężko pracują śpiewając i grając w upale. Ale muzycy zapewniają, że to dla nich fraszka, bo gdy grali wczoraj, było nie tylko gorąco, ale i duszno.
– Dziś jest super w porównaniu do wczorajszego koncertu – śmieją się.

Muzycy podkreślają, jak mi miło, że zostali zaproszeni na finał do poznańskiej Strefy Kibica, bo to jedyny koncert, jaki grają na Euro.
– A na finale jest zawsze najfajniej i najciekawiej – śmieją się.

Wprawdzie nie przygotowali specjalnego piłkarskiego hitu na Euro, nie zamierzają też podczas koncertu zaśpiewać “Koko Euro spoko” – ale tylko dlatego, jak zapewniają, że nie wzięli ze sobą odpowiednich kostiumów… – jednak kibicować będą. Andrzej Krzywy jest za Włochami, ma nawet specjalny dres z napisem “Italy”, bo grają bez stresu i kompleksów. Reszta zespołu jest za Hiszpanią – bo Hiszpanie grają po rpostu świetnie.

– Ale mówiąc zupełnie poważnie to przecież nam po tym Euro sporo nam zostanie – mówi Andrzej Krzywy. – Stadiony, drogi, a przede wszystkim pozbycie się kompleksów, otwarcie na turystów. Z tej białej plamy, jaką była Polska, zrobiliśmy krok w dobrym kierunku. A zresztą z punktu widzenia muzyków choćby te drogi są bardzo ważne, bo my przecież pół życia spędzamy w trasie. Im lepsza droga, tym krócej jestesmy w samochodzie, na przykład teraz jadąc z Poznania do Wrocławia. I ten czas można poświęcić na coś innego…

Czymś innym jest nowa płyta. Choć najnowszy krążek zespołu ukazał się w tym roku, to muzycy już pracują nad kolejną płytą, która – jak wszystko dobrze pójdzie – ukaże się w przyszłym roku.