Zwykła puszka, a pomaga dzieciom!

W jaki sposób puszka po napoju może mieć taką właściwość? Sekret tkwi w energii – ale nie takiej zwykłej, elektrycznej, lecz w energii wolontariuszy fundacji Redemptoris Missio, którzy organizują akcję “Puszka dla Maluszka”.

We wtorkowe przedpołudnie na dziedzińcu parafii przy skrzyżowaniu ulic Grochowskiej i Grunwaldzkiej stanął nietypowy pojazd. Nie chodziło jednak o wygląd zewnętrzny – ot, zwykły dostawczy mercedes – lecz o wnętrze. To bowiem stanowiło… aluminium. Pomalowane na różne kolory i (przeważnie) w kształcie puszek. Skąd jednak pod kościołem samochód z takim ładunkiem?

Na szczęście nie jest to zagadka bez rozwiązania – odpowiedź bowiem znajdowała się w budynku obok, w którym mieści się siedziba fundacji Redemptoris Missio. To właśnie ta organizacja postanowiła – krótko mówiąc – zbierać puszki, aby pomagać dzieciom w Afryce.
– Akcję robimy już 5 rok, ale od 2013 roku zbieramy w sposób ciągły. Początkowo myślieliśmy, że zaczniemy zbierać puszki, kupimy inkubatory i na tym się skończy. Potem jednak sami zbieracze nadal przynosili puszki i mówili, że to jest dla nich super zajęcie, że lubią to robić i proszą, żebyśmy jeszcze organizowali tę akcję – tłumaczy Justyna Janiec-Palczewska, wiceprezes fundacji oraz koordynatorka akcji “Puszka dla Maluszka”.

Puszki zbierane są w szkołach, przedszkolach i przez osoby prywatne. Momentami było ich tyle, że góra worków z puszkami osiągała poziom pierwszego piętra! Tak było w czasach, gdy akcja miała charakter jednorazowy – od kiedy puszki zbierane są przez cały rok, wolontariusze fundacji organizują wywóz partiami. Właśnie kolejna taka partia został wywieziona 29 kwietnia.

Na samym wywiezieniu się oczywiście nie kończy – dalej trzeba te puszki sprzedać, a następnie za zdobyte w ten sposób pieniądze – kupić potrzebne rzeczy.
– Założenie jest takie, że organizujemy szeroko pojętą pomoc dla afrykańskich dzieci. Co roku cel jest inny. Dotychczas dożywialiśmy dzieci w Etiopii, kupowaliśmy odżywki, leki, witaminy, inkubatory… – wylicza Janiec-Palczewska. – W tym roku kupujemy analizator krwi. mamy już zebrane 15 tys. zł, jeszcze tylko 5 tys. i będziemy mogli go kupić.

Chociaż z puszkami i zbieraczami raczej nie ma problemu, to jednak fundacja cały czas ma wsparcie wyjątkowego promotora – w akcję postanowił bowiem włączyć się Maciej Pastwa, poznański podróżnik i miłośnik afrykańskiej kultury.
– Byłem już w 26 państwach afrykańskich, więc postanowiłem się przyłączyć do akcji. Robię prezentacje w szkołach i przedszkolach, na których przedstawiam kulturę afrykańską. Dzieciaki uczą się kultury, tolerancji i szacunku dla wody. Podczas prezentacji pokazuję maski, które przywiozłem, pokazuję afrykańskie instrumenty muzyczne, turban, piasek z Sahary, a na koniec robimy masło orzechowe.

Maciej Pastwa ma za sobą już ponad 50 takich prezentacji, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zaprosić go na kolejną. No i oczywiście zacząć zbierać puszki.