Radni ze Starego Miasta domagają się strategii ochrony Warty

Szumnie zapowiadany powrót Poznania nad Wartę stał się faktem. Społecznicy z Rady Osiedla Stare Miasto są jednak zaniepokojeni tym, że sprawcy niedawnego zatrucia Warty wciąż nie zostali ukarani. Jak mówią, potrzebna jest spójna strategia ochrony rzeki w granicach miasta.

Działania instytucji samorządowych związane z ustaleniem i pociągnięciem do odpowiedzialności sprawcy niedawnego zatrucia Warty ciągną się od wielu tygodni. Aktywiści związani z rzeką i ludzie chcący przywrócić terenom nadwarciańskim dawną świetność, patrzą na to z dużym niepokojem. Zaniepokojeni sytuacją są również radni ze Starego Miasta. Ich zdaniem coraz bardziej widoczny staje się problem braku procedur mających zabezpieczyć rzekę i mieszkańców przed katastrofami ekologicznymi podobnymi do tej z końca października.

– Z obserwacji wynika, że miasto było dotychczas kompletnie nieprzygotowane na tego typu zdarzenia – nie pozostawia wątpliwości Krzysztof Sroczyński, przewodniczący Komisji Rewaloryzacji Terenów Nadwarciańskich Rady Osiedla Stare Miasto. – Należy zwrócić uwagę, że przez Stare Miasto przepływa spory odcinek rzeki Warty, razem z Cybiną, gdzie tysiące ludzi przybywa nad rzekę i gdzie staramy się, aby zwłaszcza ten odcinek Warty stał się atrakcją i dumą Poznania.

Jak zauważa radny Sroczyński, obecnie otoczenie rzeki jest ubogie w przyjazną infrastrukturę. Co więcej, rzeczni aktywiści i rybacy raz po raz informują o widoku śniętych ryb czy różnego rodzaju wycieków.

– Bez wypracowania procedur zabezpieczających i monitorujących czystość Warty i Cybiny nie zdołamy przywrócić rzeki miastu – podkreśla Maria Sokolnicka-Guzek, zastępca przewodniczącego Zarządu Osiedla Stare Miasto. Tak jak inni radni, liczy nie tylko na gruntowną kontrolę wlotów i kanałów, ale przede wszystkim na ocenę charakteru substancji, jakie wpływają do rzeki, oczekując, że pomoże to zmienić naganne praktyki poznańskich przedsiębiorców nastawionych na maksymalizację zysków kosztem degradacji środowiska.

Procedury mające ochronić Wartę przed działaniami sprzecznymi z zasadami ekologii niewątpliwie się potrzebne. Mając na uwadze różne działania miasta związane z rewitalizacją terenów rzecznych na terenie Poznania, trudno jednak uważać, że poznańscy włodarze o rzekę nie dbają. O sprawach z nią związanych głośno mówi m.in. wiceprezydent Wiśniewski, niedawno powołany do życia został klaster rzeczny, o dobro terenów nad Wartą dbają też radni, tacy jak cytowany tu Krzysztof Sroczyński.

Rzeczywiście jednak działania samorządu, które mają na celu wskazanie i ukaranie trucicieli rzeki (chodzi o październikowe zatrucie Warty), mogą wydawać się dość ślamazarne, choć trzeba pamiętać, że badający sprawę wspólnie z wielkopolską policją Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska musi działać zgodnie z literą prawa. Tymczasem wyjaśnianie okoliczności październikowego zatrucia rzeki trwa. WIOŚ wskazał głównego podejrzanego, ale wskazana firma jak na razie nie przyznaje się do winy. WIOŚ podtrzymuje swoje zarzuty, tym samym rozpoczynając działania pokontrolne w trybie administracyjnym. Sprawcom katastrofy ekologicznej grozi kara wahająca się pomiędzy kwotą tysiąca a kwotą nawet miliona złotych.