Jaśkowiak: szanuję wolę budowy pomnika wdzięczności

Nie milknie spór o budowę Pomnika Wdzięczności w Poznaniu. Figura Chrystusa stoi już na Jeżycach, choć nie jako pomnik, lecz… materiał budowlany. Tymczasem głos w sprawie zabrał Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.

Fortel – tak można nazwać sposób, w jaki Chrystus stanął przy ulicy Kościelnej. Komitet odbudowy przewiózł go tam jako materiał budowlany, a nie jako pełnoprawny pomnik. Uznał przy tym, że do przechowywania materiałów budowlanych nie są wymagane pozwolenia urzędników, więc… nie zamierza ich uzyskiwać. Taką „samowolkę” poparł rząd Beaty Szydło poprzez obecność Antoniego Macierewicza, ministra obrony narodowej, na uroczystym poświęceniu tegoż „materiału budowlanego”. Na tym samym poświęceniu był także Adam Hoffmann, wojewoda Wielkopolski z PiS.

Nie było za to przedstawicieli Urzędu Miasta Poznania. Tymczasem jednak głos w sprawie odbudowy monumentu zabrał – po raz kolejny – Jacek Jaśkowiak. W specjalnym liście przypomina on pierwotny pomnik, z którym także były problemy. Dodatkowo zaznacza, że wcale nie jest przeciwny pomnikowi, lecz formie walki o jego ustawienie, jaką przyjął komitet odbudowy.

Poniżej pełna treść listu:
„Kontrowersje wokół Pomnika Wdzięczności, czyli historia lubi się powtarzać

Trudności w uzyskaniu pozwolenia na budowę trwały latami. Komitet budowy nie przejmując się brakiem akceptacji ze strony Magistratu, rozpisał konkurs na projekt pomnika. Co więcej, władze komitetu postanowiły przenieść konflikt do Warszawy i za pośrednictwem tamtejszych instytucji wpłynąć na poznańskie władze – ta relacja nie dotyczy wydarzeń aktualnych, lecz lat 20. ubiegłego wieku. (źródło – www.traditia.fora.pl).
 
Ostatecznie przyjęty w roku 1928 projekt Pomnika Serca Pana Jezusa nie spotkał się z entuzjazmem – Cyryl Ratajski, Prezydent Poznania, zaproponował budowę kościoła-wotum wdzięczności, zamiast pomnika w kształcie łuku. Ówczesny architekt miejski, Władysław Czarnecki wyraził się o nim jednoznacznie: – Największą wadą była źle uchwycona skala i przypadkowe ustawienie. Łuk jako brama tryumfalna nie zamykał żadnej perspektywy i donikąd nie prowadził. Idea zatem chybiona, forma niezgodna z treścią. Spór trwał latami – komitet uzyskał pozwolenie na budowę po dziesięciu latach od powstania idei pomnika, dopiero w styczniu 1930 roku. Sfinansowano go ze składek społecznych i ostatecznie odsłonięto w październiku 1932 roku. Jako wyraz wdzięczności za odzyskaną niepodległość, stanął na Placu Mickiewicza na 7 lat.

Forma wyrażenia tej wdzięczności podzieliła mieszkańców miasta. Według wybitnego międzywojennego reportażysty, Aleksandra Janta-Połczyńskiego Sama myśl stawiania Chrystusowi pomnika pośrodku miasta, jako wyrazu wdzięczności za odzyskaną niepodległość, była dla nas, myślącej młodzieży obrażająca (…) Postawiono go w rezultacie między zamkiem, uniwersytetem i teatrem – marmurowy parawan z figurą Chrystusa pośrodku. Nazywaliśmy go niepobożnie „szafą wdzięczności”, i nikt nie potrafił przekonać nas o potrzebie ani pięknie tego okazu religijnego zacofania i artystycznej tandety, który stał się obiektem naszych młodzieńczych oburzeń. (ragment książki „Duch niespokojny” autorstwa Aleksandra Janta Połczyńskiego, wyd. Media Rodzina).

Nigdy nie było łatwo o jednomyślność. Jednak nie o nią przecież chodzi. Miasto to ludzie, którzy mają różne poglądy, potrzeby, opinie i idee. Zarządzanie miastem bez konfliktów jest po prostu niemożliwe. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Pomnik Wdzięczności ma po prostu pecha. Ponad dekadę walczono o niego w atmosferze sporu. Zbudowano, ale nie na bazie kompromisu. Wkrótce potem stał się jedną z pierwszych „ofiar” niemieckiej okupacji.

Dopiero w 1981 roku jego miejsce wypełniły Poznańskie Krzyże. Stanęły tam, gdzie w czerwcu 1956 roku poznaniacy domagali się „wolności i chleba”. Czy trzeba przypominać, co znaczą – nie tylko dla mieszkańców naszego miasta, ale i wszystkich Polaków? Nie sądzę. To nie tylko Pomnik Ofiar Czerwca 1956 roku. Widniejące na nim daty późniejszych zrywów wolnościowych symbolizują długoletnią walkę o niepodległość, przelaną krew i poświęcenie dla wolności. Zdaniem wielu to najlepsza kontynuacja idei pomnika zburzonego przez hitlerowców.

Wolę odbudowy przedwojennego Pomnika Wdzięczności uszanowali Radni Miasta Poznania, podejmując w grudniu 2012 roku uchwałę zezwalającą na jego powstanie. Ja także tę wolę szanuję. Smuci mnie jednak fakt, że jego zwolennicy dążą do celu w atmosferze podziału społecznego. Znów w Poznaniu rozgorzał ten sam spór. Po blisko stu latach i zmieniającej się wciąż rzeczywistości. Pomimo wspólnej historii i scalających społeczeństwo tragicznych doświadczeń.

Działania obecnego Komitetu Odbudowy Pomnika Wdzięczności wychodzą poza ramy sporu i publicznej debaty. Inicjatorzy obrali metodę obchodzenia obowiązującego prawa i stawiania wszystkich innych przed faktem dokonanym. Gotową od jakiegoś czasu figurę Chrystusa sprowadzili do Poznania wykorzystując wojsko. Przyjechała na wojskowych lawetach, postawiono ją wojskowym dźwigiem. W tym czasie Wydział Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Poznania, czyli właściwy organ administracji architektoniczno-budowlanej, prowadził postępowanie zgłoszenia zamiaru budowy „tymczasowego obiektu budowlanego w postaci pomnika Chrystusa”. W kontekście szeroko ogłaszanej uroczystości poświęcenia figury w dniu 3 czerwca br., urzędnicy nie mieli szans na zakończenie tego postępowania. Wniosek złożono zbyt późno, załączoną dokumentację przygotowano nieprofesjonalnie. Na standardowe w toku postępowania postanowienie zobowiązujące do uzupełnienia zgłoszenia, do Urzędu wpłynęło stanowisko w sprawie. Zgłaszający nie wycofał swego wniosku, choć tak deklarowali dziennikarzom przedstawiciele Komitetu Odbudowy. Jedyną decyzją, jaką można było podjąć w oparciu o kpa i prawo budowlane, była decyzja wnosząca sprzeciw.

Figurę tymczasem postawiono, tłumacząc dziennikarzom, że „na przechowanie”, więc żadnej instytucji nic do tego. Czy ktoś sprzeciwi się autorytetowi wojska i Ministra Obrony Narodowej? Co znaczą przepisy prawa, gdy sprawie sprzyjają władze centralne?

Zastanówmy się, czy dziś rzeczywiście w ten właśnie sposób chcemy wyrażać wdzięczność za odzyskaną niepodległość. Czy w ogóle jesteśmy za nią naprawdę wdzięczni? Słuchając tego, co mówią obecnie rządzący i obserwując to, co dzieje się teraz w naszym kraju, mam wrażenie, że nie wszyscy tę wolność doceniają i szanują… Stosowane obecnie metody raczej temu zaprzeczają.    

Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności w Poznaniu wybrał rozwiązania siłowe, odrzuciwszy otwartą rozmowę i możliwy do osiągnięcia kompromis. Co jest tak naprawdę ważne – postawienie pomnika czy postawienie na swoim?

 
Jacek Jaśkowiak, Prezydent Miasta Poznania”.