Przyznać jednak trzeba, że i pole do działalności projektowej miał olbrzymie – ponad pięciohektarowy pusty teren położony poza miastem, ale w bezpośredniej bliskości jego granic. Zabudował go imponującym kompleksem rzeźni i targowicy, najnowocześniejszym tego typu obiektem w ówczesnej Europie. Rzeźnia, prócz głównej hali ubojni, maszynowni i kotłowni, miała własną wytwórnię lodu, zamrażalnię, solarnię skór, urządzenia do przerabiania odpadków na mączkę mięsno-kostną, a nawet bocznicę kolejową, którą do zakładu transportowano zwierzęta na ubój, co w tamtych czasach wcale nie było standardem. Starannie opracowane budynki stylistycznie nawiązywały do gotyku, elewacje obłożono żółtą cegłą klinkierową, z którą pięknie kontrastowały gzymsy i inne detale architektoniczne wykonane z czerwonej cegły.
Rzeźnię otwarto w 1900 roku, ale jej intensywna rozbudowa i modernizacja trwała do odzyskania niepodległości, a potem przez cały okres międzywojenny aż do wybuchu II wojny światowej. Kiedy w 2015 roku rzeźnię likwidowano, jej zabudowania były konglomeratem różnych stylów wynikającym z ponad stu lat architektonicznej działalności całego zastępu budowniczych. Dzisiaj rzeźnia, obok również nieczynnej starej gazowni, jest największym kompleksem poprzemysłowym w Poznaniu i spektakularnym przykładem architektury postindustrialnej. Od kilku lat budynki stały puste, incydentalnie wykorzystywane przez organizatorów giełdy staroci, kiermaszów świątecznych czy wydarzeń kulturalnych, przede wszystkim wspaniałych spektakli poznańskich teatrów plenerowych (Teatr Ósmego Dnia, Teatr Strefa Ciszy), przedstawień w ramach festiwalu Malta (spektakle Lecha Raczaka) czy wielkiego widowiska Mai Kleczowskiej Hamlet, dla którego zabytkowe, ceglane pomieszczenia stworzyły niepowtarzalną scenografię w znacznym stopniu współtworzącą przedstawienie. Poznaniacy obawiali się, że po starej rzeźni nie pozostanie nic albo tylko nazwa nowoczesnego kwartału zabudowy mieszkaniowo-biurowej ze stali i szkła. Tymczasem rozliczne działania ludzi i instytucji przywiązanych do tego miejsca i pragnących ocalić największy kompleks postindustrialny w mieście spowodowały, że najstarsze zabudowania rzeźni, wpisane do rejestru zabytków, ocaleją, zmienią jedynie swoje funkcje. Kubatura kompleksu i ochrona konserwatorska stanowią wyzwanie dla architekta porównywalne w Poznaniu chyba jedynie do Starego Browaru, a w przyszłości być może także do starej gazowni. Prace projektowe nad zagospodarowaniem tej przestrzeni muszą uwzględnić interes inwestora, konserwatora zabytków i w jakimś sensie także społeczny – poznaniacy będą bacznie śledzić wszelkie ruchy na tym terenie, przebudowuje im się przecież spory fragment centrum miasta!
Ten czas, kiedy znika stara rzeźnia, jaką znamy, a zaczyna powstawać całkiem nowa architektoniczna jakość, jest doskonałą okazją do bliższego poznania historii zakładu, który przez ponad sto lat dawał zatrudnienie setkom poznaniaków, a jego ceglana sylwetka była punktem orientacyjnym w topografii miasta dla kolejnych dziesiątek tysięcy. Pamięć zatrzymana w kadrach cyrylowej kolekcji to być może wartość najcenniejsza.
Danuta Bartkowiak