Sprawdziliśmy, gdzie kupisz warzywa i owoce prosto z pola i ile za nie zapłacisz

Cieszące się w ostatnim czasie sporą popularnością tzw. samozbiory, to doskonała metoda na gwarancję zakupu warzyw i owoców prosto z pola. Wciąż jednak pozostają one w sferze atrakcji i przygody, a nie sposobu na regularne zakupy. Nic dziwnego – wymagają sporego nakładu czasu, którym na co dzień po prostu nie dysponujemy. Jednocześnie wydaje się, że wciąż niewielu z nas wie, że warzywa i owoce prosto od lokalnych ogrodników mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki.

 

Żeby ułatwić znalezienie najbliższego punktu handlowego, który ma w swojej ofercie takie produkty powstała specjalna MAPA.

Na liście znajdują się zarówno sklepy spożywcze, przysłowiowe warzywniaki jak i stragany na miejskich targowiskach. To prawie 700 miejsc na mapie Poznania i okolic! Co je łączy? Właściciele tych punktów kupują najświeższe warzywa i owoce na poznańskim rynku hurtowym (tzw. giełda na Franowie) – prosto od ogrodnika!

Każdy taki punkt jest oznaczony zielonym znakiem i hasłem „świeże, zdrowie, wielkopolskie”. W przypadku sklepów znak ten zazwyczaj widoczny jest już na samej witrynie, na straganach można go znaleźć na etykietach obok nazwy i ceny produktu. Co ważne, otrzymują go tylko te punkty handlowe, które uzupełniają swoje zapasy w sposób regularny, z określoną częstotliwością! Dzięki temu mogą oferować nam – klientom naprawdę świeże produkty, a jest w czym wybierać, bo mamy w Wielkopolsce prawdziwe bogactwo pól i sadów.

W sklepach i na straganach od jakiegoś czasu spotkać już można polskie maliny, do syta zajadamy się truskawkami i czereśniami. To ich czas! W najbliższych dniach możemy się też spodziewać krajowych borówek amerykańskich, porzeczek, jeżyn i poziomek. Wszystkie pyszne – wszystkie niezwykle wrażliwe na przechowywanie, więc czas szybko działa na ich niekorzyść! Dlatego właśnie niezwykle ważne jest aby ich droga od momentu zbioru do stołów naszych klientów była skrócona do absolutnego minimum! – tłumaczy Iwona Filipiak, prowadząca sklep ze znakiem „Produkt z WGRO S.A.” na osiedlu Kościuszkowców w Swarzędzu.

 

Złożone łańcuchy dostaw, ogromne centra dystrybucyjne i długie przechowywanie w chłodniach mogą przynieść tylko jeden efekt – rozczarowanie nie tylko smakiem ale już samym wyglądem. 
Nikt nie wie o tym lepiej niż właściciele małych, lokalnych sklepików i straganów, dlatego warzywa i owoce kupują w mniejszych ilościach ale za to bardzo często. Do tego – właśnie na poznańskim Franowie – mają je z pierwszej ręki!

Zazwyczaj nie zdajemy sobie nawet sprawy, że od momentu zbioru do chwili w której te warzywa i owoce znajdą się w naszej kuchni nie mija nawet doba. O to właśnie chodzi!

To, czego obawialiśmy się na początku roku, to oczywiście ceny. Niejednokrotnie słyszeliśmy zapowiedzi, że wkrótce warzywa i owoce będą dostępne tylko „dla wybranych”, ponieważ ich ceny poszybują w górę. Jak jest w rzeczywistości? Sprawdziliśmy jak wygląda sytuacja w sklepach i na straganach. Pomimo, że słowo „inflacja” odmieniamy przez wszystkie przypadki już od początku ubiegłego roku, to zauważalny wzrost cen warzyw i owoców miał miejsce dopiero na przełomie 2022/2023 i obecnie jest on najczęściej zgodny z poziomem inflacji. Wyjątek stanowi cebula, za którą płacimy w tym roku ponad 2 razy więcej niż w roku ubiegłym, a to za sprawą małej ilości tego towaru – zarówno w Polsce jak i poza jej granicami.

Co ciekawe, pomimo inflacji, za truskawki płacimy w tym roku dokładnie tyle samo co w roku ubiegłym. Podobnie jest w przypadku malin, sałaty masłowej i szparagów. Uwaga! Dla miłośników tych ostatnich, to już ostatni dzwonek na zakup, ponieważ sezon na to warzywo powoli dobiega końca.

O tym, że my – klienci – jesteśmy co raz bardziej świadomi, nie musimy nikogo przekonywać. Czytamy etykiety, zwracamy uwagę czy towar pochodzi z Polski. Coraz częściej też przywiązujemy wagę nie tylko do tego co, ale też gdzie kupujemy. Po wielkiej modzie lat ’90 na – mnożące się w Polsce jak grzyby po deszczu – super i hipermarkety, przenieśliśmy się do dyskontów.

Obecnie, może odrobinę znudzeni monotonią i rozczarowani jakością dostępnych tam towarów, a może przez chęć wspierania tego co NASZE – wracamy do źródeł. Nic dziwnego.

Kiedy uświadamiasz sobie, że na Wildeckim, Jeżyckim czy Łazarskim ryneczku stoły wręcz uginają się od świeżych warzyw i owoców, których próżno szukać w dyskontach, a w sklepiku za rogiem nie tylko nie jesteś anonimowy, ale Pani za ladą na pamięć zna Twoje ulubione produkty, a dodatkowo masz pewność, że płacąc, zostawiasz pieniądze w swojej okolicy – okazuje się, że robisz coś więcej niż zwykłe zakupy! To Twój lokalny patriotyzm, który jest teraz niezwykle ważny i potrzebny!